
PRZEJDŹ DO NEWSA
Wystarczyły trzy mecze bez zwycięstwa w lidze, by słowa Roberta Dobrzyckiego o cierpliwości, patrzeniu na drużynę z dystansem, studzeniu emocji i zrozumieniu futbolowych niuansów poszły do kosza. Widzew za rządów jednego z najbogatszych Polaków miał być nowoczesnym, wzorowo zarządzanym klubem, a stał się ofiarą ekstraklasowego myślenia i przerośniętych ambicji - pisze Konrad Ferszter ze Sport.pl.