Tego lata Widzew zakontraktował już ośmiu nowych zawodników, ale wszyscy w klubie zapewniają, że to nie koniec planów na wzmocnienie zespołu. Nie jest tajemnicą, że na Piłsudskiego mają się jeszcze zameldować prawy obrońca i środkowy lub boczny pomocnik.
Od pewnego czasu w mediach przestały się jednak pojawiać przecieki, dotyczącego tego, kto mógłby znaleźć się w drużynie. Ostatnim głośno wspominanym nazwiskiem był Mateusz Możdżeń. „Gazeta Wyborcza” już w ubiegłym tygodniu była pewna, że zawodnik zostanie widzewiakiem, ale na razie nikt w Łodzi go nie widział.
Dziś na giełdzie pojawiło się nowe nazwisko, ale chodzi o piłkarza dobrze znanego łódzkim kibicom. To Jakub Bartkowski, który co prawda trafił przed laty do Widzewa z LZS Różyca, ale nieformalnie nazywa się go wychowankiem. Bartkowski w RTS stawiał pierwsze piłkarskie kroki i debiutował w Ekstraklasie.
Jeszcze przed definitywnym upadkiem klubu, defensor odszedł do Wigier Suwałki, by później trafić do Wisły Kraków. Zimą Bartkowski przeniósł się do Pogoni Szczecin i w jej barwach rozpoczął sezon 2019/2020. Zrobił to bardzo udanie, bo jego drużyna wygrała 2:1 na wyjeździe z warszawską Legią. Były widzewiak zaliczył w tym spotkaniu piętnastominutowy występ.
Skąd pojawiły się plotki, że 27-latek miałby wrócić do Widzewa? W środę opublikował je słynący z niesprawdzonych informacji „Dziennik Łódzki”. Na wszelki wypadek postanowiliśmy zapytać samego zawodnika, czy coś faktycznie jest na rzeczy. Ten jednak stanowczo zaprzeczył. „Bardzo mnie pan zaskoczył tym pytaniem. Nic nie wiem na temat zainteresowania moją osobą ze strony Widzewa. ten moment jest piłkarzem Pogoni i nie ma takiego tematu” – odparł Jakub Bartkowski.
Póki co Widzew pozyskał bramkarza, obrońcę, trzech pomocników oraz trzech napastników. Kiedy grono to zostanie powiększone? Trener Marcin Kaczmarek ma nadzieję, że jak najszybciej. Wiadomo jednak, że drużyna zainauguruje nowe rozgrywki w obecnym składzie osobowym.
Fot. Wisła Kraków