Nie wiedzie się dwójce byłych widzewiaków. Latem Marcin Kozłowski oraz Kacper Falon rozwiązali swoje umowy z Widzewem i jako wolni zawodnicy przenieśli się do innej II-ligowej drużyny, Pogoni Siedlce. Od tamtej pory prześladuje ich pech.
Najpierw obrońca i ofensywny pomocnik mieli problemy z wywalczeniem miejsca w podstawowej jedenastce. Częściowo z powodów zdrowotnych, ale również dlatego, że późno dołączyli do nowych kolegów. Kozłowski zaczął regularnie występować w Pogoni od 14. kolejki. Wcześniej seriami grywał albo w wyjściowym składzie, albo wchodził na boisko z ławki. Falon miał jeszcze mniej minut, od pierwszego gwizdka wybiegł tylko pięciokrotnie, ani razu nie zagrał w pełnym wymiarze.
Jeżeli piłkarze liczyli, że lepsza w ich wykonaniu będzie runda wiosenna, to teraz mogą już o tym raczej zapomnieć. Wszystko przez „aferę dopingową”, w jaką byli zamieszani. Na początku października siedmiu graczy Pogoni zostało wysłanych na kroplówki, celem wzmocnienia ich organizmów. Niestety, nieświadomie wszyscy przyjęli zbyt dużą dawkę witamin i innych minerałów, co w myśl przepisów można zakwalifikować jako niedozwolone wspomaganie się w zawodowym sporcie. Cała sprawa, w której wierzchołkiem góry lodowej byli ówczesny trener Daniel Purzycki oraz współpracujący z klubem lekarz, wyszła na jaw i zaczęła badać ją POLADA, czyli Polska Agencja Antydopingowa.
Ponieważ siódemka zawodników i tak zdążyła zagrać w meczu o punkty, kontynuowano wystawianie ich w następnych meczach. Dopiero po zakończeniu rundy jesiennej zaczęły zapadać wyroki w sprawie. Najpierw ukarany został Artur Balicki. Były gracz Ruchu Chorzów został zawieszony na dwa lata, z czego półtora roku w zawieszeniu. Identyczne wyroki zapadły w poniedziałek w sprawie pozostałej szóstki, w tym Kozłowskiego i Falona. Z tą różnicą, że ich okres karencji zacznie być liczony dopiero od 5 grudnia, a nie dwa miesiące wcześniej jak u Balickiego. Skąd ta różnica, nikt nie potrafi stwierdzić.
Decyzja POLADA oznacza, że Marcin Kozłowski i Kacper Falon nie będą mogli wystąpić w żadnym oficjalnym meczu ligowym aż do czerwca (Balicki do kwietnia)! To oznacza dla nich koniec sezonu. Wyrok nie jest jednak prawomocny i piłkarzom przysługuje prawo odwołania się. Trzymamy za nich kciuki, bo wygląda na to, że zostali kozłami ofiarnymi skandalicznych praktyk szkoleniowca oraz lekarza, w myśl przysłowia „Kowal zawinił, Cygana powiesili”.
Zawodnikiem siedleckiego klubu jest również Tomasz Wełna. Obrońca trafił jednak do zespołu już po wybuchu „afery”. Z kolei obecnym trener Pogoni jest Marcin Płuska, całkowicie niezamieszany w sprawę. To on zastąpił Purzyckiego po tym, jak wykryto jego działania.