Wyjątkowo spokojny początek zimowego okresu transferowego w Widzewie sprawia, że mediom pozostają jedynie spekulacje. We wtorkowy poranek wyobraźnie kibiców rozgrzały łamy „Sportu”, ale i oni najprawdopodobniej trafili kulą w płot, łącząc z klubem drugiego z braci Wolsztyńskich.
Rafał i Łukasz Wolsztyńscy to bracia bliźniacy. Obaj od dziecka związani są z Górnikiem Zabrze, zarówno emocjonalnie (pochodzą z Knurowa), jak i piłkarsko. Pierwszy z nich szybciej opuścił klub z Roosevelta, przed rokiem przenosząc się do Widzewa. Teraz, zdaniem śląskich dziennikarzy, do lidera II ligi miałby powędrować także drugi z braci. Do transferu napastnika miałoby dojść jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej.
Nic nie wskazuje na to, że doniesienia „Sportu” mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tematu pozyskania drugiego Wolsztyńskiego przy Piłsudskiego nie ma – dowiedział się Widzew 24. Sprawa od razu wydawała się mało prawdopodobna, ponieważ obecny gracz Górnika kompletnie nie pasuje ani do taktycznej układanki Marcina Kaczmarka, ani do strategii przyjętej na okres zimowego okna transferowego.
W Widzewie zamierzają sprowadzić przede wszystkim dynamicznego skrzydłowego, który rywalizowałby o miejsce w składzie między innymi z dochodzącym do zdrowia Danielem Mąką. Jeżeli chodzi o ruchy personalne dotyczące ofensywnych zawodników, to w zasadzie jedyne potrzeby drużyny. Więcej wydarzyć powinno się w tylnej formacji, Kaczmarek zamierza bowiem rozstać się z Sebastianem Zielenieckim, więc będzie potrzebował co najmniej jednego nowego stopera. Mówi się także o zainteresowaniu lewym obrońcą. O wymianie napastników jest na razie cisza, co nie dziwi. Jesienią łodzianie strzelili aż 44 bramki, najwięcej z całej stawki i tylko o cztery mniej niż w całym poprzednim sezonie.
Drugim argumentem, przeczącym sensowi transferu Łukasza Wolsztyńskiego, jest fakt, iż szkoleniowiec lidera najprawdopodobniej częściej będzie korzystał z systemu 4-2-3-1, o którym wspominał pod koniec zeszłej rundy. Tak ustawieni widzewiacy zaczęli w ostatnich tegorocznych meczach prezentować się wybornie, wygrywając pewnie i wysoko. Można więc przypuszczać, że Kaczmarek będzie chciał kontynuować tą taktykę, a to sprawi, że konkurencja wśród ofensywnych piłkarzy będzie jeszcze większa. O dwa miejsca, na środku ataku i za plecami „dziewiątki”, walczyłoby aż czterech graczy. Przy czym wydaje się, że pozycja Marcina Robaka byłaby w tej układance niepodważalna. O grę u jego boku rywalizować musieliby Przemysław Kita oraz Rafał Wolsztyński.
Marcin Kaczmarek nie zamierza zwiększać liczebności kadry, więc ewentualne transfery do klubu musiałby wiązać się z odejściem obecnych widzewiaków. Robak nigdzie się nie wybiera, podobnie jest z Kitą. Teoretycznie mogłoby więc dojść jedynie do zamiany jednego Wolsztyńskiego na drugiego, ale czy taki manewr miałby naprawdę sens? Nie wydaje się to zbyt logiczne postępowanie. Pomijając już fakt, że cała ta operacja nie byłaby zbyt korzysta finansowo dla łodzian.
Transferowi Łukasza Wolsztyńskiego przeczą zarówno logiczne piłkarskie argumenty, jak i nieoficjalne głosy, jakie docierają do nas z klubu. Działaczy Widzewa cieszyć może jednak fakt, że dziennikarze strzelają kulą w płot, a wokół realnych ruchów transferowych jest wyjątkowo cicho i spokojnie. Jeżeli się to utrzyma, będzie to bardzo pozytywna zmiana.
