Wiele klubów, począwszy od Ekstraklasy, kończąc na niższych ligach, już dawno poinformowało o porozumieniu z piłkarzami na temat redukcji zarobków. W Widzewie jak dotąd tylko zapowiadano, że do zmian dojdzie, ale na horyzoncie widać już przełom. Jaki?
Obcięcie wynagrodzeń zawodników i reszty pracowników ma oczywiście związek z epidemią koronawirusa. Spowodowała ona wstrzymanie rozgrywek ligowych, przez co kluby na całym świecie, niezależnie od klasy rozgrywkowej, w jakiej rywalizują, przestały generować przychody. Niezmienna pozostaje natomiast olbrzymia część kosztów, dlatego natychmiast postanowiono dogadać się z graczami, którzy zarabiają najwięcej, by ratować budżet. Za przykład posłużyć może słynna FC Barcelona, gdzie piłkarze zgodzili się na obniżenie pensji aż o 70%!
Wydający dużo na kontrakty swoich graczy Widzew także musiał usiąść do stołu i porozmawiać na temat wybrnięcia z trudnej sytuacji. Wydawało się, że sprawa została w miarę szybko załatwiona – przed dwoma tygodniami prezes Martyna Pajączek miała zapewniać w TV Toya, że tak się stało. Tymczasem kilka dni później, goszcząc w klubowej telewizji, stwierdziła, że rozmowy są dopiero finalizowane i wkrótce porozumienia zostaną zawarte. Te słowa nieco zaniepokoiły kibiców, którzy z niecierpliwością wyczekują oficjalnego komunikatu, że kwestia zmniejszenia wynagrodzeń w RTS już się dokonała.
Mijają kolejne dni, a komunikatu jak nie było, tak niema. Naszemu portalowi udało się jednak ustalić, że porozumienie jest już bardzo blisko, a więc poinformowanie o nim jest jedynie kwestią czasu. Redukcja pensji dotyczyć ma wszystkich pracowników, a przynajmniej zdecydowanej większości. Nie dotknie co najwyżej tych, którzy za swoje usługi względem klubu otrzymują symboliczne sumy – mówiła Pajączek w jednym z wywiadów. Jak ustalił portal Widzew24.pl, cięcia wśród graczy zostały podzielone na kategorie. Z większymi obniżkami będą musieli pogodzić się ci, którzy zarabiają więcej, z kolei opłacanym najniżej, zabrane zostaną mniejsze sumy. Jest też trzecia grupa, którą można nazwać pośrednią. Widzewiacy nie oddadzą więc części swoich pensji w sposób solidarny, ale według przyjętego klucza, co wydaje się rozwiązaniem sensownym.
Istnieje jednak pytanie, od kiedy cięcia wejdą w życie. W środowisku krąży bowiem od kilku dni pogłoska, że wynagrodzenia za marzec oraz kwiecień znajdują się już na kontach piłkarzy, członków sztabu szkoleniowego czy zarządu. Zdążyły zostać już przelane zgodnie z terminem, a więc przed zawarciem aneksów. Oznaczałoby to, że redukcja pensji nie obejmie dwóch miesięcy, w których koronawirus storpedował II-ligowe rozgrywki. Z kilku źródeł dostaliśmy potwierdzenie, że to prawda – marcowe i kwietniowe wypłaty już na kontach są, w pełnej kwocie. Z jedną ważną różnicą – łodzianie płacą pracownikom 10-tego każdego miesiąca, ale okres przepracowany. To oznacza, że cięcia płac obejmą także kwiecień. Przepraszamy, za wcześniejsze wprowadzenie czytelników w błąd.
Zmiany w sposobie wynagrodzeń, która mają być niebawem ogłoszone, dotkną więc widzewiaków dopiero w maju i prawdopodobnie czerwcu. Na razie nie wiadomo, co z lipcem, trzeba zaczekać na rozwój wydarzeń. Jeżeli sezon ligowy zostanie zrestartowany za półtora miesiąca, jak ostatnio się planuje, to być może wydatki na płace przy Piłsudskiego wrócą do swoich normalnych poziomów.
