Po nieudanym sezonie w Widzewie rozpoczęło się sprzątanie. Siedmiu zawodnikom, którym za miesiąc kończą się kontrakty, już podziękowano, a pięciu kolejnych jest w drodze. W klubie muszą jednak myśleć także o zatrzymaniu liderów.
Z tym nie będzie tak łatwo. Z końcem czerwca wygasa także umowa Kohei Kato, a niepewny jest również los Rafała Wolsztyńskiego. Piłkarz, który do Łodzi trafił zimą, wciąż nie jest na 100% przekonany do pozostania w zespole. Zwłaszcza, że chętnych na jego pozyskanie nie brakuje, i to w wyższej lidze. Pojawiły się pogłoski, że 24-latek miałby trafić pod skrzydła… Radosława Mroczkowskiego!
Były szkoleniowiec Widzewa w nowym sezonie będzie pracował w Sosnowcu, by wrócić z Zagłębiem do Ekstraklasy, z której drużyna spadła przed kilkoma tygodniami. Mroczkowski zapewnia, że będzie chciał przebudować zespół, a jednym z graczy, których chciałby pozyskać, miałby być właśnie Wolsztyński. Takie informacje podała przed godziną Gazeta Wyborcza.
Dla łodzian strata Wolsztyńskiego byłaby bardzo odczuwalna. Gdy piłkarz nadrobił fizyczne zaległości, był liderem drużyny. Starał się ciągnąć grę ofensywną, w jedenastu meczach zaliczył cztery trafienia i trzy asysty, wygrywając klasyfikację kanadyjską rundy wiosennej. To najskuteczniejszy z widzewskich napastników, wokół którego miał być budowany nowy zespół.
Na razie nie wiadomo, czy plotki o możliwym odejściu Rafała Wolsztyńskiego do Zagłębia są prawdziwe. Pewne jest, że zawodnika wciąż obowiązuje ważna umowa, a przy Piłsudskiego zapewniają, że zrobią wszystko, by byłego gracza Górnika Zabrze zatrzymać w klubie. Mówił o tym między innymi dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. Czy mu się uda, zobaczymy.
