Tej zimy Widzew zakontraktował na razie tylko jednego zawodnika – napastnika Pawła Tomczyka. Póki co więcej jest rozstań, umowy z klubem rozwiązali już Henrik Ojamaa i Daniel Mąka, a bliscy tego są dwaj kolejni gracze – udało nam się dowiedzieć.
Nazwiska piłkarzy, którzy lada dzień mogą opuścić Piłsudskiego 138, nie są żadnym zaskoczeniem. Mowa o Wojciechu Pawłowskim i Sebastianie Rudolu, którzy w grudniu zostali przez Enkeleida Dobiego skreśleni i otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Wydawało się, że łatwiej zmienić barwy będzie temu drugiemu, o czym donosiła już kilka tygodni temu „Wyborcza”. Problem miał jednak pojawić się przy osobie bramkarza, na którego nie było chętnych. Okazuje się jednak, że sprawy jego odejścia także przyspieszyły.
Jak udało się dowiedzieć serwisowi Widzew24.pl. obaj niechciani widzewiacy są bardzo blisko rozwiązania kontraktów. Zarówno Pawłowski, jak i Rudol, nie byli brani pod uwagę przy pierwszym zimowym meczu sparingowym przeciwko Elanie Toruń i tak samo ma być dzisiaj, przy okazji kontrolnego spotkania z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Dziś wspomniany duet pojawił się w klubie, ale po to, by finalizować rozmowy na temat skrócenia ich umów. Obie kończą się formalnie 30 czerwca, choć w przypadku golkipera współpraca może przeciągnąć się o kolejne dwanaście miesięcy, gdyby zespół Dobiego wywalczył awans do Ekstraklasy. Wygląda na to, że zapis ten nie będzie miał już wkrótce żadnego znaczenia.
Odejście Pawłowskiego i Rudola ma odblokować dalsze ruchy przychodzące. Działacze chcą wzmocnić kadrę, ale transfery bramkarza i środkowego obrońcy były uzależniane od rozstania z powyższym duetem. Sporo mówi się o możliwości sprowadzenia z Wisły Płock 24-letniego Jakuba Wrąbla, wycenianego przez znany portal Transfermarkt.de na kwotę 100 tysięcy euro. O takiej opcji informował kilka dni temu za pośrednictwem Twittera dziennikarz serwisu „WP Sportowe Fakty” Piotr Koźmiński, a we wtorek pojawiła się ciekawa przesłanka, sugerująca, że ten ruch jest bardzo możliwy. Chodzi… o aktywność mamy piłkarza w mediach społecznościowych. Śledzi ona losy wszystkich klubów, w których występuje Wrąbel, a od wczoraj do tej listy dołączyły widzewskie profile. W XXI wieku takie działanie może być dowodem na rychły transfer do Łodzi.
Wojciech Pawłowski i Sebastian Rudol trafili na Piłsudskiego latem 2019 roku. Obaj mieli być liderami drużyny, ale w pierwszej rundzie udało się to tylko temu pierwszemu. Golkiper zaliczył bardzo udaną jesień, kilkukrotnie swoimi interwencjami pomagając w zdobyciu punktów. Słabiej szło mu w rundzie rewanżowej, a początek obecnego sezonu był wręcz katastrofalny i 28-latek stracił miejsce między słupkami na rzecz Miłosza Mleczki. Z kolei stoper zaczął jako podstawowy gracz i tak skończył II-ligowe rozgrywki (z krótką przerwą), ale nie zbudował sobie mocnej pozycji. Minionej jesieni pojawiał się na murawie tylko epizodycznie.
Jak dotąd Widzew wzmocnił się tylko Pawłem Tomczykiem, który dziś ma zaliczyć nieoficjalny debiut w potyczce z III-ligowcem. Testowani będą także inny bramkarz, Michał Leszczyński, litewski obrońca Artemijus Tutyskinas, środkowy pomocnik z Belgii Thoma Frick i ofensywny skrzydłowy lub napastnik Edgar Morais. Wcześniej sztab RTS sprawdzał m.in. Igora Drapińskiego czy Bartosza Guzdka – obaj zagrali w meczu z Elaną.
Odpowiedzialny za zimowe wzmocnienia Tomasz Wichniarek zapowiedział, że klub planuje przeprowadzenie trzech, czterech, a może nawet pięciu transferów. W Klubie wszyscy konsekwentnie zapewniają, że celem zespołu jest walka o czołową szóstkę w I lidze. Po rundzie jesiennej łodzianie są daleko od jego realizacji, zajmując dopiero 13. lokatę. Trzeba jednak pamiętać, że rozegrali oni o dwa spotkania mniej od niektórych konkurentów. Kadra Widzewa ma zostać skompletowana przed wylotem na zgrupowanie w Turcji, zaplanowane na na okres 6-13 lutego.