Jak na razie w zimowym oknie transferowym Widzew przeprowadził tylko jedną transakcję, ale praca nad wzmocnieniem kadry trwa. Coraz głośniej jest o pozyskaniu Jakuba Wrąbla. Jak się dowiedzieliśmy, w Łodzi są już zdecydowani na ten ruch. Muszą jednak zaczekać.
O tym, że przy Piłsudskiego będą rozglądali się za nowym bramkarzem, wiadomo było już od grudnia, gdy oficjalnie klub skreślił Wojciecha Pawłowskiego. Dostał on wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, a w Widzewie zaczęto zastanawiać się nad następcą. Zimą nie jest o to łatwo, bo zazwyczaj w tym okresie zawodnikom rzadko kończą się umowy, a na transfer gotówkowy bardzo solidnego golkipera łodzian nie stać. W grę może więc wchodzić pozyskanie rezerwowego na zasadzie wypożyczenia, sięgnięcie po kogoś z niższej ligi lub czekanie do lata. Wybrano pierwszą opcję.
Listę życzeń otwierają nazwiska Damiana Węglarza z Jagiellonii Białystok (przymiarki do niego robiono już latem 2020 roku) oraz Jakuba Wrąbla z Wisły Płock. Temu pierwszemu po sezonie skończy się kontrakt, ale w tym przypadku nie oznacza to, że chcąc sprowadzić go już teraz, można zapłacić mniej. Z finansowego punktu widzenia klubowi bardziej atrakcyjna wydaje się opcja Wrąbla. Ze sportowego również. Po analizie uznano, że to bramkarz mogący z miejsca podnieść poziom rywalizacji i pomóc zespołowi już w rundzie wiosennej, a przy tym być jednym z fundamentów drużyny w przyszłym sezonie. Choć w Widzewie głośno tego nie mówią, polityka zmierza w kierunku przebudowania zespołu latem, by na poważnie zaatakować Ekstraklasę w następnym sezonie. W obecnym nikt walki o czołową szóstkę nie odpuści, ale powoli działacze i sztab zaczynają zdawać sobie sprawę z położenia w tabeli i realniej patrzą na sytuację.
Takie podejście jest o tyle logiczne, że z końcem czerwca wygasną umowy aż dwunastu piłkarzy (pełną listę publikował WidzewToMy.net). Pion sportowy będzie miał więc spore pole manewru przy budowie kadry na sezon 2021/2022. Niektóre ruchy są już jednak wykonywane teraz, z wyprzedzeniem. Tak przy Piłsudskiego traktuje się między innymi pozyskanie z Lecha Poznań napastnika Pawła Tomczyka. Dokooptowanie bramkarze jeszcze tej zimy również ma stanowić element długofalowej wizji kadrowej, a nie tylko załatanie bieżącej potrzeby. Obecnie w składzie znajduje się wypożyczony z „Kolejorza” Miłosz Mleczko i nieograny w poważnej piłce Konrad Reszka. Pawłowskiego już definitywnie skreślono.
Wracając do Wrąbla, widzewiacy podjęli już decyzję, że chcą go w zespole. W ubiegłym tygodniu docierały pogłoski od dziennikarzy, że temat mocno przyspieszył, a w poniedziałek późnym wieczorem Piotr Koźmiński z „Wirtualnej Polski” pisał na Twitterze, że 24-latek jedzie do Łodzi na testy medyczne. Zweryfikowaliśmy te doniesienie pozytywnie. Rzeczywiście, golkiper zaliczy rutynowe badania lekarskie, ale nie oznacza to, że transfer jest już na 100% przesądzony. Okazuje się, że piłka jest po stronie szefów Wisły.
W Płocku nie chcą robić problemów z odejściem rezerwowemu bramkarzowi. Po sezonie 2019/2020, w którym Jakub Wrąbel był jednym z architektów awansu Stali Mielec do Ekstraklasy, miał on zostać definitywnie wykupiony przez beniaminka, ale w Stali doszło do zmiany trenera i zawodnik wrócił na Mazowsze. Jesienią nie udało mu się wygrać rywalizacji z Krzysztofem Kamińskim i taki stan rzeczy miał raczej trwać także po Nowym Roku. Stąd pomysł na przeprowadzkę do Widzewa, gdzie szanse na regularną grę są dużo większe. Sęk w tym, że ostatnio niepewna stała się sytuacja Kamińskiego, który miał otrzymać ofertę powrotu do ligi japońskiej, z której półtora roku temu przyszedł do Wisły. W związku z tym sztab chce wstrzymać się z rozwojem wypadków, zanim odda Wrąbla do Łodzi.
Jak się dowiedzieliśmy, „Nafciarze” mają podjąć decyzję w czwartek lub najpóźniej w piątek. W Widzewie chcą przyspieszyć działania, dlatego zaprosili bramkarza na testy medyczne już teraz. Jeśli Wrąbel je zaliczy, pozostanie czekać na informację z Płocka – informowało rano RadioWidzew.pl. Dzięki temu sztab zaoszczędzi na czasie i będzie mógł wcześniej wprowadzać nową postać do drużyny. Warto jednak dodać, że pozyskaniem 24-latka interesuje się także czołowy zespół I ligi. Czerwono-biało-czerwoni nie są jedyni.
Czy zdecydowanie w sprawie Jakuba Wrąbla oznacza rychłe rozstanie z Wojciechem Pawłowskim. Tak nakazuje myśleć logika. W RTS już specjalnie nie kryją się z tym, że sytuacja klubowych finansów jest trudna i trzeba wprowadzać liczne oszczędności, by utrzymać płynność do czasu, gdy oddech i spokój dadzą letnia sprzedaż karnetów i liczne ruchy kadrowe. Pozyskanie golkipera z Ekstraklasy, przy dalszym wypłacaniu wynagrodzenia niechcianemu, ale i nietaniemu Pawłowskiemu, byłoby skrajną nieodpowiedzialnością. Pozostaje wierzyć, że działacze mają to dokładnie przeanalizowane.