Zatrudnienie Zbigniewa Smółki nie wszystkim się spodobało. Wybór ten źle oceniła część kibiców, ale także… dziennikarzy. Najmocniej krytykowała trenera „Wyborcza”, powołując się na autorytet Grzegorza Laty.
Król strzelców mundialu z 1974 roku przez jedenaście lat reprezentował barwy Stali Mielec, zdobywając z tym zespołem dwa mistrzostwa Polski. Lato cały czas jest emocjonalnie związany z mieleckim klubem, stając się jego żywą ikoną. Wobec tego, były napastnik został zapytany przez dziennikarzy, jak ocenia wybór Smółki, który przez blisko dwa lata pracował jako opiekun Stali.
Opinia Laty, opublikowana najpierw na prywatnym koncie red. Jarosława Bińczyka na Twitterze, a potem powtórzona na łamach „Wyborczej”, nie była zbyt przychylna dla szkoleniowca. „Jego odejście do Arki było naszym największym wzmocnieniem” – miał powiedzieć były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej czy na krótko także eks trener Widzewa.
Przy okazji czwartkowej konferencji prasowej z udziałem Smółki i prezesa Jakuba Kaczorowskiego, ten pierwszy, zapytany o słowa Laty, odpowiedział na nie. „Tych słów nie czytałem, ale mogę powiedzieć o faktach. Przez 21 miesięcy mojej pracy w Mielcu, widziałem na stadionie pana Latę, czyli legendę mieleckiej piłki, jeden raz” – stwierdził nowy trener Widzewa.
Szkoleniowiec nie zgadza się również z zarzutem, że jego odejście z Mielca było czymś kontrowersyjnym i nieeleganckim dla Stali. „Chciałbym, żeby oceniać moją przeszłość na podstawie oficjalnych źródeł, a nie komentarzy czy hejtu. Trudno krytykować piłkarza, który ma ważny kontrakt oraz kwotę odstępnego, a klub pozyskujący płaci za niego tę kwotę i on odchodzi. To jest jego wybór. Ja właśnie tak odszedłem ze Stali Mielec” – powiedział Zbigniew Smółka.