Brak zrealizowania podstawowego celu, jakim było wywalczenie awansu do I ligi, może mieć jeszcze szersze konsekwencje dla Widzewa, niż się wydawało. Spekuluje się nawet, że zmiany personalne mogą dosięgnąć zarządu spółki.
Zarząd Widzewa w obecnym kształcie funkcjonuje zaledwie od dwóch i pół miesięcy. Nie jest to jednak łatwy okres dla Jakuba Kaczorowskiego i Tomasza Jędraszczyka (Piotr Szor chyba zdążył się już wcześniej „przyzwyczaić”), którzy zapewne inaczej wyobrażali sobie swoje panowanie przy Piłsudskiego. Niestety, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała ich założenia, trzeba radzić sobie nie tylko z najpoważniejszym kryzysem od momentu powstania Reaktywacji Tradycji Sportowych, ale także walczyć o własne stanowiska.
Coraz więcej mówi się bowiem, że rewolucja związana z brakiem przepustki na zaplecze Ekstraklasy może dosięgnąć także wspomnianą dwójkę, a kto wie, czy nie trójkę. O tym, że ważą się losy nie tylko trenera Jacka Paszulewicza i części zawodników, ale także zarządu, pisał niedawno na Twitterze Łukasz Grabowski z „Przeglądu Sportowego”. Jego zdaniem niczego w tej chwili nie można wykluczać.
Gdyby doszło do odejścia Kaczorowskiego i Jędraszczyka, byłaby to przede wszystkim porażka Tomasza Stamirowskiego i Remigiusza Brzezińskiego. To właśnie szef Stowarzyszenia RTS i przewodniczący rady nadzorczej rządzili klubem po niespodziewanej rezygnacji Przemysława Klementowskiego, a następnie po wielotygodniowym procesie powierzyli stery nad Widzewem nowemu zarządowi.
Choć emocje po przegranym meczu w Bełchatowie powoli opadają, w „widzewskim kotle” cały czas wrze. Miejmy nadzieję, że jeszcze dzisiaj doczekamy się oficjalnych decyzji władz klubu. Być może nastąpi to w najbliższych godzinach, ponieważ na godzinę 14:00 zaplanowano spotkanie z piłkarzami.