Na dwa dni przed spotkaniem z Olimpią Elbląg, którym Widzew zainauguruje rundę wiosenną, działacze zrobili to, co do nich należało – sprowadzili środkowego obrońca. Była to rzecz absolutnie konieczna po tym, jak kontuzji doznał Krystian Nowak. Nie musi to jednak oznaczać końca zakupów!
Poszukiwania nowego stopera trwały od grudnia. W końcu udało się dokonać transakcji najlepszej z możliwych, ponieważ nazwisko Nowaka otwierało listę życzeń Marcina Kaczmarka. Wydawało się, że kwestia obsady środka defensywy jest już załatwiona, ale plany pokrzyżował uraz, jakiego zawodnik doznał w meczu sparingowym z KKS Kalisz. Trzeba było znów szukać rozwiązania, a to okazało się niezwykle trudne. Na rynku transferowym był deficyt dostępnych piłkarzy, odpowiadających potrzebom łódzkiego zespołu.
Finalnie udało się pozyskać Huberta Wołąkiewicza. To rutyniarz, mający na koncie 230 występów w Ekstraklasie i 4 mecze w pierwszej reprezentacji Polski. Właśnie ze względu na olbrzymie doświadczenie 34-latka, wydawał się on dobrym wyborem. Wołąkiewicz będzie przecież musiał wybiec w podstawowym składzie obok Sebastiana Rudola i w Widzewie liczą, że z marszu uda mu się wnieść do gry obronnej odpowiednią jakość. Później dostępny będzie już pauzujący obecnie za kartki Daniel Tanżyna i sztab szkoleniowy będzie miał większe pole manewru. Nie jest jednak powiedziane, że grający ostatnio w Chojniczance Chojnice zawodnik będzie tylko „strażakiem” na jedno spotkanie. Biorąc pod uwagę jego możliwości i piłkarską przeszłość, kto wie, czy nie wywalczy sobie miejsca w jedenastce na stałe.
Przyjście Wołąkiewicza to duża ulga dla Kaczmarka, który alternatywy z przesuwaniem do linii defensywnej Bartłomieja Poczobuta może już puścić w niepamięć. Pomocnik wystąpi na swojej nominalnej pozycji, u boku Mateusza Możdżenia. To także dobra wiadomość dla Adama Radwańskiego, który będzie mógł zagrać za plecami Marcina Robaka. Cała układanka taktyczna, szlifowana w trakcie zimowych przygotowań, będzie mogła zostać zachowana. Oprócz Huberta Wołąkiewicza, debiutu w niedzielę powinien doczekać się także Henrik Ojamaa.
Co ciekawe, Estończykowi i pozostałym skrzydłowym może dojść jeszcze jeden rywal w walce o skład. Jak się dowiedzieliśmy, zakontraktowanie eks reprezentanta nie musi być ostatnim transferowym ruchem łodzian. Przy Piłsudskiego absolutny priorytet miało pozyskanie stopera, ale to nie oznacza, że porzucono myśli o sprowadzeniu kolejnego bocznego pomocnika. Po ściągnięciu Ojamy i kontuzji Przemysława Kity, stan posiadania wyszedł na zero, dlatego działacze chcieliby jakoś tę sytuację poprawić. W cieniu rozmów z obrońcami, trwało rozglądanie się za zastępcą Kity.
Widzew24.pl dowiedział się, że na celowniku wciąż znajduje się kilku piłkarzy. Jeden z nich, występujący obecnie w Ekstraklasie, był już brany pod uwagę, ale wówczas transakcja nie wypaliła. Być może uda się przy podejściu numer dwa, ale póki co brak jest porozumienia pomiędzy klubami, dlatego nie można mówić o całej operacji, jak o czymś przesądzonym. Podobnie jest z innymi nazwiskami, więc kibice nie powinni nastawiać się na kolejny transfer. Może dojść do niego jeszcze dzisiaj lub w sobotę, ale wcale nie musi. Najważniejsze było załatanie dziury w obronie i to się udało. Ewentualne pozyskanie jeszcze jednego skrzydłowego może być tylko zwieńczeniem tego okienka.
Fot. widzew.com