Mateusz Michalski to gorące nazwisko w trakcie trwającej przerwy letniej. Za dwa tygodnie wygaśnie jego kontrakt z Widzewem, co powoduje, że zainteresowanie skrzydłowym jest spore. Piłkarz musi szybko wybrać, gdzie chce występować. Opcji nie brakuje.
Jeszcze przed wyjazdem na urlop widzewiak otrzymał od działaczy propozycję nowej umowy. Nie odpowiedział na nią od razu, ponieważ oferta zawierała obniżkę wynagrodzenia. Tak było w przypadku wszystkich graczy, ale Michalski ma ten atut, że 1 lipca stanie się wolnym zawodnikiem i to on rozdaje karty. Pomocnik pojechał na wakacje, a do rozmów wrócić miał po powrocie. W międzyczasie odezwały się inne kluby.
Pisaliśmy już, że bardzo zdeterminowany, by zatrudnić 27-latka, jest GKS Katowice. Mimo spadku do II ligi, w stolicy Górnego Śląska nie zamierzają zakręcać kurka z miejskimi pieniędzmi, więc mogą kusić zawodników dobrymi zarobkami. Michalskiego bardzo chciałby mieć u siebie nowy trener „Gieksy” Rafał Górak, który zna widzewiaka z ostatniego sezonu, gdy prowadził jeszcze Elanę Toruń.
Jeszcze na przełomie poprzedniego i obecnego tygodnia wydawało się, że najlepszy strzelec Widzewa przeniesie się właśnie na „Bukową”, ale teraz nie jest to już takie pewne. Coraz mocniej o transfer zabiega także Radomiak Radom, który zdaje się obecnie prowadzić w wyścigu o podpis zawodnika. Za tą opcją przemawia nie tylko fakt, że zespół właśnie awansował do I ligi, ale także lokalizacja. Z Radomia do Warszawy pomocnik miałby dużo bliżej niż z Katowic. Z powodu odległości odrzuci on najprawdopodobniej propozycję Sandecji Nowy Sącz.
Na razie Mateusz Michalski nie jest w 100% pewny, gdzie będzie występował w przyszłym sezonie. Wydaje się, że raczej już nie w Widzewie. W ostatnich dniach piłkarz był w kontakcie z trenerem Zbigniewem Smółką i usłyszał, że dopóki nie podpisze z klubem nowego kontraktu, nie zostanie dopuszczony do zajęć. W środę łodzianie zaczęli więc przygotowania do sezonu bez swojego lidera, nie było go również na czwartkowym treningu.
