Około godziny 14:00 piłkarze Widzewa zapakowali się do klubowego autobusu i wyruszyli do Łodzi, kończąc dziewięciodniowe zgrupowanie w Opalenicy. Nie wszyscy pojechali jednak z drużyną. Dwóch zawodnik nie wsiadło na pokład.
Pierwszym z nich jest testowany Mikołaj Juchacz, który przebywał z łódzkim zespołem przez niemal cały obóz. Wystąpił w trzech meczach sparingowych i pokazał się z niezłej strony. Na razie nie ma jednak decyzji co do jego przyszłości, dlatego został on na miejscu, gdzie przebywa jego menedżer i gdzie ma swoje prywatne rzeczy.
Drugim, który nie wsiadł do autokaru, jest Marcel Stefaniak. Młody widzewiak w trakcie spotkania z Chrobrym Głogów zderzył się głowami z jednym z rywali, rozcinając sobie łuk brwiowy. Sztab medyczny uznał, że nie obejdzie się bez szycia, dlatego Stefaniak wraz z kierownikiem drużyny Marcinem Pipczyńskim pojechali do szpitala.
Do Łodzi z całą grupą nie wracali również trenerzy Zbigniew Smółka, Krzysztof Kapelan oraz Przemysław Gomułka. Wsiedli oni do samochodu i obrali kierunek na Wrocław, gdzie mieszka były już szkoleniowiec Widzewa.