Na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu ligowego, tabela wskazuje, że Widzew kolejny rok będzie musiał spędzić w I lidze. Brak awansu do Ekstraklasy, który przesądzony jeszcze nie jest, będzie miał oczywisty wpływ na ruchy kadrowe. Na jakie transfery mogą liczyć kibice?
Odpowiedź na pytanie, w których rozgrywkach łodzianie wezmą udział w sezonie 2021/2022, jest kluczowa w zasadzie dla wszystkich planów klubu. Jeżeli zespół nie zdoła wywalczyć awansu, co wydaje się w tym momencie najbardziej prawdopodobne, działaczy czeka ostre cięcie wydatków na wymagrodzenia. Wielu graczom wygasną kontrakty i wypożyczenia, co umożliwi przemodelowanie polityki płacowej tak, by zmieścić się w niższym budżecie. W Ekstraklasie zarząd nie musi obawiać się o przychody, ale pozostając w I lidze będą one niższe co najmniej o kilka milionów. Trzeba będzie na jakiś czas odejść od zatrudniania piłkarzy zarabiających powyżej 20 tysięcy złotych, by klubowa kasa wytrzymała to obciążenie.
Fani martwią się więc, czy odpowiedzialnemu za sport Tomaszowi Wichniarkowi uda się zbudować drużynę, która byłaby w stanie walczyć o najwyższe cele, mając do dyspozycji mniejsze środki finansowe. Wichniarek trafił zimą na Piłsudskiego w celu stworzenia systemu skautingowego i wykonuje te działania, ale w międzyczasie doszło mu więcej obowiązków. Z powodu braku formalnego dyrektora sportowego (wiceprezes Michał Rydz mówił w wywiadzie dla Łaczy Nas Pasja, że nie planuje się go zatrudniać), musiał realizować transfery w ostatnim oknie. Podobnie ma być latem, a na obecnym etapie sezonu Wichniarek musi mieć już rynkowe rozeznanie. Wiedzieć wstępnie, z kim będzie chciał się pożegnać, a kogo pozyskać.
Zadanie polegające na pogodzeniu polityki „zaciskania pasa” z oczekiwaniami kibiców z pewnością nie będzie łatwe. Z drugiej strony, nie brakuje opinii, że tańsza kadra niekoniecznie musi prowadzić do gorszych wyników. W trwającym sezonie wiele klubów osiąga lepsze rezultaty, mając na liście płac tańszych zawodników. Często są oni wyławiani z niższych lig, nie mając w swoich CV goli w europejskich pucharach, tytułów króla strzelców Ekstraklasy czy olbrzymiego doświadczenia. Niewykluczone, że i w Widzewie będą musieli sięgnąć po kilku takich piłkarzy.
W poszukiwaniu odpowiednich kandydatów, trop prowadzi między innymi do Chorzowa. W świetnie radzącym sobie w III lidze Ruchu od rundy wiosennej występuje wypożyczony z Rekordu Bielsko-Biała napastnik Bartosz Guzdek. Młody gracz pojawił się na testach w Łodzi w styczniu i szybko wpadł w oko sztabowi szkoleniowemu. Postanowiono podpisać z nim kontrakt, który obowiązywać będzie od 1 lipca. Guzdek miał spędzić wiosnę w Rekordzie, ale z powodu niepewnej sytuacji kadrowej, na pół roku sprowadził go do siebie trener „Nebieskich”. Pechowo dla 18-latka, Łukasz Bereta za bardzo na niego nie stawia. Pewne miejsce w ataku Ruchu ma od początku rundy Michał Biskup, a do zdrowia dochodzi gwiazda drużyny, Mariusz Idzik (RTS interesował się nim kilka miesięcy temu). W ostatnim meczu w Zielonej Górze chorzowianie nie mogli jednak skorzystać ani z pauzującego za czerwoną kartkę Biskupa, ani z Idzika, któremu odnowił się uraz. Mimo to Guzdek nie dostał szansy w wyjściowym składzie i pojawił się na boisku dopiero na ostatnie pół godziny, a lider tabeli zaczął bez napastnika. Łącznie na możliwe 900 minut, przyszły widzewiak spędził na murawie 97 minut, z czego zdecydowaną większość w finale okręgowego Pucharu Polski, w którym Bereta korzystał głównie z rezerwowych.
Innym nazwiskiem, łączącym Ruch z Widzewem, jest pomocnik Michał Mokrzycki. W przeciwieństwie do Bartosza Guzdka, zawodnik ten jest kluczową postacią chorzowskiego zespołu. Mokrzycki występuje w środku pola i choć nie jest typowym ofensywnym pomocnikiem, strzelił w tym sezonie już 12 goli, ustępując pod tym względem tylko Mariuszowi Idzikowi. Popularny „Mokry” to specjalista od efektownych bramek, często zdobywanych po uderzeniach z dystansu. Wychowanek Sokoła Kolbuszowa ma na koncie ekstraklasowy epizod, gdy w 2016 roku debiutował w barwach Korony Kielce. Później jego rozwój wyhamował. Zawodnik reprezentował barwy Stali Stalowa Wola i Wisły Sandomierz, by w 2018 roku trafić na Górny Śląsk i w pierwszym sezonie spaść z „Niebieskimi” z II ligi, a teraz być na najlepszej drodze do powrotu na ten szczebel rozgrywkowy.
Dlaczego wspominamy o Mokrzyckim w kontekście Widzewa? Otóż jak udało nam się dowiedzieć, 23-letni obecnie piłkarz został zaproponowany działaczom łódzkiego klubu, jako potencjalne letnie wzmocnienie, przez obóz menadżerski. Do jakiejkolwiek transakcji droga jest więc jeszcze daleka, ale pomocnikowi warto się przyjrzeć. Trzeba także pamiętać, że Michał Mokrzycki związany jest z Ruchem kontraktem do 30 czerwca 2022 roku, w związku z tym to chorzowianie mogą rozdawać karty i dyktować cenę za zakup czołowego gracza. Może się okazać, że przy Piłsudskiego zrezygnują właśnie ze względu na ten fakt, szukając jednak wolnych piłkarzy na rynku.
W Widzewie zapewniają, że mają przygotowane różne warianty budżetowe, w zależności od ligi, w której zespół zagra w kolejnym sezonie. Dopóki matematyczne szanse awansu do Ekstraklasy nie uciekły, w Łodzi konsekwentnie chcą o nią walczyć. Ostateczne decyzje kadrowe będą w związku z tym podejmowane, gdy najważniejsze pytanie znajdzie swoją odpowiedź. Trzeba przecież mieć na uwadze, że wielu graczom umowy przedłużą się w przypadku awansu. Na razie pozostaje czekać z postanowieniami, ale przygotowywać się ona oba warianty. W klubie twierdzą, że tak właśnie czynią.
Fot. Ruch Chorzów
