Po rozgrywanych na przełomie maja i czerwca Mistrzostwach Świata do lat 20 w Łodzi w zasadzie nie ma już śladu. Stadion Widzewa wrócił już do stanu sprzed młodzieżowego mundialu i czeka na wizytację służb mundurowych.
Polityka FIFA, czyli głównego organizatora tamtej imprezy, jest zgoła odmienna od „ligowego piekiełka”. Przy Piłsudskiego trzeba było więc najpierw zdemontować niektóre elementy trybun, między innymi ogrodzenia oddzielające sektory, siatki czy podest pod „Zegarem”, z którego fani łódzkiej drużyny prowadzą doping. Oprócz tego obiekt zyskał wewnątrz nowe obrandowanie, dedykowane mistrzostwom.
Wystrój wrócił już do tego, jaki znamy na co dzień. Wróciły także podest oraz wspomniane bariery, odgradzające kibiców w sektorze gości od pozostałej części widowni. Jedynym elementem, który częściowo pozostał po mundialu, są stoły na trybunie prasowej, ułatwiające pracę dziennikarzom. Jest to więc rzecz, której zwykły fan nawet nie odczuje.
Polski Związek Piłki Nożnej, czyli organizator rozgrywek ligowych, oglądał już stadion i nie miał żadnych zastrzeżeń infrastrukturalnych. Z kolei na wtorek zaplanowana została wizytacja policji, której opinia będzie dla Urzędu Miasta Łodzi kluczowa w kwestii wydania pozwolenia na organizację imprez masowych czy przyjmowania kibiców gości. Jak dowiedział się Widzew 24, klub nie zamierza bowiem skorzystać z furtki danej przez PZPN i chce normalnie udostępniać „klatkę” dla chętnych grup.