Przed kilkoma dniami nasz portal jako pierwszy podał informację o chęci powrotu Thomasa Phibela do Widzewa. Były obrońca w rozmowie z nami zapewniał, że jest gotowy do rozmów, ale najprawdopodobniej do nich nie dojdzie.Transakcja nie jest brana pod uwagę.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że tematu Phibela w klubie nie ma. Owszem, zgodnie ze słowami obrońcy, w Łodzi wiedzą o jego ofercie, ale rozmowy transferowe z zawodnikiem nie są w ogóle planowane. Głównym, choć nie jedynym, powodem jest kwestia finansowa. Pierwsza drużyna posiada jasno określony budżet płacowy i działacze nie zamierzają go przekraczać. Z jednej strony sprawia to, że wykluczone może być ciekawe wzmocnienie, z drugiej troska o stan klubowej kasy powinien uspokajać kibiców.
Przy Piłsudskiego mają bowiem na liście płac dwie gwiazdy, czyli Marcina Robaka oraz Mateusza Możdżenia. Oprócz nich, sporą pensję wciąż pobiera Filip Mihaljević, z którym ostatecznie nie udało się dojść do porozumienia na temat rozwiązania umowy jeszcze tego lata. Gdyby kontrakt skrócono, być może opcja Phibela byłaby rozważana, ale to w zasadzie jedynie gdybanie. Co ciekawe, zawodnik rodem z Gwadelupy przyznał, że jeśli zobaczymy go jeszcze na polskich boiskach, to tylko w czerwono-biało-czerwonych barwach. Do innego klubu nad Wisłą przechodzi nie zamierza.
Obecnie w kadrze znajduje się trzech nominalnych środkowych obrońców: Daniel Tanżyna i Sebastian Zieleniecki, którzy duet stoperów tworzą od dwóch spotkań, a także wykorzystywany w poprzednich meczach przez Marcina Kaczmarka Sebastian Rudol. W razie absencji jednego z nich, do linii defensywnej może zostać przesunięty także Bartłomiej Poczobut. Przed startem sezonu ustalono, że skład liczyć ma dwadzieścia trzy nazwiska i sztab szkoleniowy chce się tego konsekwentnie trzymać.
Więcej o ofercie Thomasa Phibela, o której opowiadał portalowi Widzew24.pl przeczytacie TUTAJ