Przed startem nowego sezonu trener Marcin Kaczmarek wielokrotnie podkreślał, że liczy na kolejne transfery do drużyny. Jednym z mocnych kandydatów na nowego widzewiaka był Mateusz Możdżeń, ale jego przyjście się oddala.
Jeszcze do niedawna kibice byli przekonani, że pozyskanie doświadczonego pomocnika jest jedynie kwestią czasu. Takie oczekiwanie zostało wzmocnione artykułem na łamach „Gazety Wyborczej”, która pisała, że transfer jest już przesądzony. Mijały jednak kolejne dni, a po Możdżeniu w Łodzi śladu jak nie było, tak nie ma.
Czy to oznacza, że temat definitywnie upadł? Z naszych informacji wynika, że nie, ale w Widzewie na piłkarza nikt nie naciska. Tak naprawdę doszło do jednego spotkania z byłym graczem m.in. Lecha Poznań czy ostatnio Zagłębia Sosnowiec. Odbyło się ono już dawno i do tej pory rozmowy nie zostały wznowione. Sam Możdżeń zniknął z punktu widzenia. Nie słychać, by trenował z jakimkolwiek zespołem, więc pod znakiem zapytania stoi jego aktualna forma. Robienie z niego zbawcę łódzkiego zespołu może być mocno przesadzone.
Pytanie, czy przy Piłsudskiego powinni w ogóle rozważać jeszcze sprowadzenie Mateusza Możdżenia. Na jednej szali położyć można jego umiejętności i doświadczenie, tak bardzo pożądane przez Kaczmarka w środku pola, ale z drugiej niepewność co do jego aktualnej dyspozycji oraz podejście do oferty Widzewa. Prezes Martyna Pajączek w wielu wypowiedziach podkreślała, że chce mieć w drużynie piłkarzy walecznych i zdeterminowanych, by tu grać. Nic nie wskazuje na to, by w te ramy można byłoby wpisać 28-latka.
Dzisiaj „Wyborcza” wycofuje się ze swoich słów sprzed kilkunastu dni. Dodaje, że rozgrywający może zwlekać z decyzją co do przyjścia do RTS ze względu na zagraniczną ofertę. Miałoby chodzić o jeden z III-ligowych klubów niemieckich. Jeżeli to prawda, i Możdżeń wybierze euro w trzeciej Bundeslidze, zamiast Łodzi, to… naprawdę nie będzie po kim płakać.
Jeżeli temat pozyskania Mateusza Możdżenia całkowicie upadnie, będzie to już drugie w odstępie półrocza nieudane podejście do tej transakcji. Zawodnik znajdował się w orbicie zainteresowań łodzian zimą, ale wówczas także nie znaleziono porozumienia. Wówczas poszło o zarobki i długość kontraktu, teraz nie wiadomo o co, ponieważ pomocnik milczy. Nie chce także komentować swojej sytuacji w rozmowach z mediami.
Obecnie o miejsce w drugiej linii zespołu rywalizują: Bartłomiej Poczobut, Adam Radwański, Łukasz Zejdler oraz aktualnie kontuzjowany Marcel Gąsior. W tym rejonie boiska może odnaleźć się także Michael Ameyaw. W inauguracyjnym meczu z Gryfem Wejherowo w środku pola zagrało dwóch pierwszych piłkarzy.