Widzew24.pl – wszystkie newsy o Widzewie w jednym miejscu

News własny: W Widzewie liczą na Robaka, ale wciąż szukają napastnika

photo
Wieści z Piłsudskiego #12 | Ryk silników na spotkaniu WKB
photo
Widzew – Raków. Spokojne dogranie sezonu
photo
Licencje na nowy sezon Ekstraklasy przyznane. Pięć klubów zagra bez nadzoru
photo
Zapowiedź 30. kolejki Ekstraklasy
photo
Mistrzowska piątka pana Jacka
Facebook
Twitter
Email

Rzadko spotykany zbieg okoliczności dopadł w sobotę trenera Enkeleida Dobiego. Trener Widzewa nie zabrał na mecz w Łęcznej żadnego nominalnego napastnika, bo wszyscy byli niezdolni do gry. Brak klasycznego snajpera był widoczny na boisku.

Gdy kibice zobaczyli skład na mecz z Górnikiem, nie znajdując w nim żadnego napastnika, byli zaskoczeni i źli. Nerwy skierowano w stronę działaczy, którzy ich zdaniem zawalili okno transferowe, nie umieszczając w kadrze odpowiedniej liczby atakujących. Trudno jednak powiedzieć, czy te pretensje są uzasadnione. Chcemy wziąć włodarzy RTS w obronę, ponieważ w zespole są dwie klasyczne „dziewiątki” – Marcin Robak oraz Karol Czubak, a do tego plany zakładały, że w trakcie rundy jesiennej do pełni zdrowia wróci Przemysław Kita. Do rozgrywek zgłoszony jest także młody Jakub Kmita (kontuzja na początku sezonu), a w razie czego można było posiłkować się jeszcze występującym w rezerwach Grzegorzem Brochockim (uraz w ostatnim czasie). Czy można było przewidzieć, że każdy z nich będzie wykluczony z występu w tym samym czasie? Raczej nie.

Największy problem ma Kita, który wrócił już do treningów z drużyną, ale musiał przerwać udział w zajęciach, ponieważ odezwało się operowane w lutym kolano. Od kilkunastu dni uraz mięśniowy leczy też Czubak, dlatego w Łodzi mieli świadomość, że strzelanie bramek będzie spoczywało głównie na Robaku, ale pechowo i kapitan Widzewa został wyeliminowany z wyjazdu na Lubelszczyznę. W środku tygodnia dopadło go silne przeziębienie i choć zawodnik robił wszystko, by stanąć na nogi do soboty, musiał oglądać zawody z Górnikiem w łóżku, pod kołdrą. Na szczęście „Robaczek” nie jest zarażony koronawirusem, więc jego infekcja nie przejdzie raczej na innych graczy, ale w kontekście sobotniego pojedynku to tylko małe pocieszenie.

Dobi z braku laku postanowił ustawić najwyżej Mateusza Michalskiego, mającego największy ciąg na bramkę i potrafiący strzelać gole. Szkoleniowiec zmienił też sposób budowy ataków pozycyjnych, bo łodzianie unikali długich podań w kierunku napastnika, tylko starali się rozmontować obronę gospodarzy podaniami po ziemi. Nie funkcjonowało to jednak najlepiej, dlatego po przerwie Widzew nieco zmienił plany, Michalski częściej widywany był na skrzydle, ale okazji bramkowych zbyt wielu nie było. Najlepszą czerwono-biało-czerwoni stworzyli sobie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale strzał Michalskiego z głowy świetnie odbił Maciej Gostomski.

Po końcowym gwizdku bezbramkowego spotkania rozpoczęła się dyskusja, jak widzewiacy powinni wyjść na piątkowy mecz z GKS Bełchatów, gdyby drużyna znów pozbawiona była klasycznego napastnika. Sztab szkoleniowy również musi sobie to dogłębnie przeanalizować, ale naszemu portalowi udało się ustalić, że najprawdopodobniej Robak zdąży wykurować się przed pojedynkiem 10. kolejki. Kapitan czuje się już lepiej, ustała gorączka, więc wkrótce powinien wrócić do treningu. Na wszelki wypadek potrzeba jednak znaleźć inne, zastępcze rozwiązanie. Raczej nie będzie nim Mateusz Michalski, bo zespół znów do utraty snajpera, dołoży jeszcze brak najlepszego skrzydłowego.

Okazuje się, że w Łodzi wciąż nie złożyli broni, jeśli chodzi o znalezienie jeszcze jednego ofensywnego piłkarza. W minionych dniach testowany był Najim Romero i nie jest jeszcze wykluczone, że podpisze on umowę. Decyzja co do niego ma zapaść po weekendzie, ale pamiętajmy, że Hiszpan jest typowym bocznym pomocnikiem (jest obunożny i może grać na obu stronach), więc nie wzmocni linii ataku. Aby tego dokonać, działacze wciąż wertują zagraniczny rynek – polski jest już przebrany i nie oferuje nikogo wartościowego. Doszły nas słuchy, że tym razem zainteresowanie zostało skierowane także na inne zachodnie kraje i pojawiło się kilka kandydatur. Zarówno, jeśli chodzi o napastników, jak i lewych obrońców, bo Widzew, wobec poważnej kontuzji Petara Mikuliucia, wciąż ma jeden wakat na tej pozycji. W grę znów wchodzą Hiszpanie, ale też słyszeliśmy o graczu z Francji.

Na razie Enkeleid Dobi musi grać tym, co ma i choć remis w Łęcznej dla wielu był zawodem, trzeba przyznać, że RTS zrobił mały postęp. Po raz pierwszy w tym sezonie nie przegrał na wyjeździe, a do tego zachował czyste konto. Ostatni raz poza Łodzią zdarzyło mu się to ponad cztery miesiące temu, gdy jeszcze pod wodzą Marcina Kaczmarka bezbramkowo zremisował w Rzeszowie ze Stalą. Nie przywiązywalibyśmy jednak zbyt dużej wagi to ogromnej przewagi gości w posiadaniu piłki (62%-38%), ponieważ we wszystkich dotychczasowych spotkaniach Górnik był wyraźnie słabszy od swoich rywali, świadomie przyjmując defensywną strategię. Wcześniej udawało im się jednak niemal wszystko wygrać, teraz umiejętności do pokonania łodzian zabrakło.

Tabela I ligi jest dość płaska, więc widzewiacy wciąż znajdują się blisko strefy barażowej. Nie jest to na pewno moment do jakiejkolwiek paniki, potrzeba spokoju i regularnego „ciułania” punktów. W tym pierwszym pomóc może większa cierpliwość kibiców, a w drugim solidny strzelec. Oby Marcin Robak wygrał z grypą i był gotowy na GKS. Wtedy będzie istniała duża szansa na czwarte w tym sezonie zwycięstwo.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Widzew_Ruch2023
Rekordowy „Mecz Przyjaźni”
piłkarze
Po trzecie zwycięstwo ze Stalą!
0W0A2374
Drugi raz z rzędu w „Sercu Łodzi”
IMG_5437
Zdjęcia z meczu Widzew - Korona
Korona_Widzew
Z Koroną w Lany Poniedziałek
0
Would love your thoughts, please comment.x