Drużyna Widzewa po raz ostatni zagrała o punkty 17 października. Zgodnie z ostatnimi decyzjami Polskiego Związku Piłki Nożnej we wtorek, 3 listopada, przerwa ma się skończyć, a łodzianie mają podjąć GKS Bełchatów. Mają…
Przy Piłsudskiego plany organizatora rozgrywek nie zostały przyjęte z entuzjazmem – łagodnie mówiąc. Dwa dni temu głos w tej sprawie zabrał wiceprezes, który na antenie klubowego radia powątpiewał, czy uda się doprowadzić do zaległego meczu 10. kolejki I ligi. „Jestem nauczony doświadczeniem i widzę, co dzieje się w kraju, dlatego sceptycznie podchodzę do możliwości rozegrania tego meczu” – twierdził w środę Piotr Szor. Taka postawa ma oczywiście związek z sytuacją zdrowotną w zespole. Ośmiu piłkarzy trafiło na izolację po tym, jak wykryto w ich organizmach ślady koronawirusa.
Widzewiacy musieli udać się na kwarantannę, którą w poniedziałek pozwolono opuścić zdrowym graczom. Przystąpili oni do treningów pod okiem Enkeleida Dobiego w zaledwie trzynastoosobowej grupie (w tygodniu dołączył do niej czternasty zawodnik), dlatego skierowano wniosek do PZPN o przełożenie zaplanowanego na dzisiejszy wieczór szlagierowego pojedynku z Legią Warszawa w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Departament rozgrywek przychylił się do tej prośby i zawody odłożył na inny, na razie niewskazany konkretnie, termin, ale niedługo później nakazał RTS podjąć w zaległym starciu bełchatowian. To, co niemożliwe okazało się w piątek, ma być do zorganizowania we wtorek. Co prawda z innym rywalem i w innych rozgrywkach, ale wciąż chodzi przecież o ten sam zespół.
Zdrowotna sytuacja w drużynie Dobiego nie poprawia się, szkoleniowiec nadal ma do dyspozycji okrojoną liczbę piłkarzy, dlatego w Łodzi chcieliby przełożyć na inny moment również spotkanie z „Brunatnymi”. Sami niewiele mogą jednak wskórać – decyzja należeć będzie do PZPN, który wczoraj ustalił ze stacją Polsat Sport, że zawody mają być pokazywane na żywo w telewizji, co zaowocowało przyspieszeniem pojedynku o półtorej godziny – na 17:40. Do potyczki w spokoju szykują się już przeciwnicy, dla których gra z osłabionymi czerwono-biało-czerwonymi byłaby bardzo mile widziana. Trener Marcin Węglewski będzie miał do dyspozycji wszystkich graczy, za wyjątkiem pauzującego za kartki pomocnika Michała Pawlika. Nic nie słychać o przypadkach COVID-19 w bełchatowskiej ekipie, choć nie wiadomo też, czy w ogóle jest ona poddawana regularnym testom.
Jak ustalił Widzew24.pl, w klubie obecnie czekają na sygnał ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej. Być może mocnym argumentem będą wyniki kolejnych testów na koronawirusa, jakim poddano zawodników (więcej TUTAJ). Może się jednak okazać, że decyzja nie ulegnie zmianie i trzeba będzie zmierzyć się z GKS. W jakim składzie, tego na razie nie sposób przewidzieć…