Na polskim rynku pracy znajduje się obecnie wielu Ukraińców. To popularny kierunek zatrudnienia dla pracodawców, na który najwyraźniej zapatrzył się także Dariusz Kuczmera z „Dziennika Łódzkiego”. Szuka on tam wzmocnień dla Widzewa.
W środę na łamach tego serwisu pojawił się artykuł red. Kuczmery, który twierdzi, że łódzki klub zamierza zimą wzmocnić kadrę właśnie piłkarzami zza wschodniej granicy. Celowo użyto liczby mnogiej, bowiem zdaniem „Dziennika”, na Piłsudskiego miałoby trafić więcej graczy. Jako porównanie wspomina się m.in. o Andrzeju Michalczuku, który przed laty także trafił do zespołu z Ukrainy i stał się jednym z najlepszych zawodników lat 90. Do dziś mieszka w Polsce i regularnie odwiedza stadion na meczach czerwono-biało-czerwonych.
Sęk w tym, że podane przez „DŁ” informacje są całkowicie nieprawdziwe. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na liście transferowej łodzian nie znajdują się żadni ukraińscy piłkarze. Nie wiadomo więc, skąd u red. Kuczmery pomysł na tego typu artykuł. Być może chodziło mu o pracowników budowlanych, którzy mieliby podjąć się zatrudnienia w dzielnicy Widzew. Z klubem z Piłsudskiego 138 nie ma to jednak nic wspólnego.
Prawdą jest natomiast, że w klubie rozglądają się za wzmocnieniem drużyny. Już przy okazji meczu Pucharu Polski z Legią Warszawa komentatorzy Mateusz Borek i Artur Wichniarek informowali, że szukani są przede wszystkim środkowy obrońca oraz skrzydłowy. Te dwie pozycje rzeczywiście wydają się być priorytetowe, ale na dwóch transferach może się nie skończyć. Nie ma natomiast planów, by mocno wietrzyć szatnię. Marcin Kaczmarek jest zwolennikiem ostrożnego przebudowywania składu w przerwie zimowej.