W ubiegły piątek Stowarzyszenie Reaktywacja Tradycji Sportowych, na walnym zgromadzeniu jego członków, podjęło ważne decyzje dotyczącego kierownictwa klubu. Na razie nie zostały one wprowadzone w życie, ale wkrótce się to stanie.
Jak ustalił Widzew 24, jest niemal przesądzone, że na czele spółki stanie Martyna Pajączek. Nie ma żadnych przeciwwskazań ze strony Warszawy, by mogła ona pojawić się przy Piłsudskiego. Do wypracowania pozostaje jedynie kwestia łączenia obowiązków w klubie z tymi, jakie wynikają z zasiadania w zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej i Pierwszej Ligi Piłkarskiej. Jeżeli Pajączek zdecyduje się łączyć wszystkie trzy funkcje, strony nie będą miały nic przeciwko temu.
Zarząd Reaktywacji, który dostał od całego stowarzyszenia rekomendację do zatrudnienia Pajączek, będzie się z nią jeszcze spotykał, by dopracować ostatnie szczegóły współpracy. Rozmowy zostały zaplanowane na kilka najbliższych dni i jeśli nie nastąpi żaden nieoczekiwany zwrot, pod koniec tygodnia lub na początku przyszłego Widzew będzie miał już oficjalnie nowego prezesa.
Póki co pozostaje nim Jakub Kaczorowski, który co prawda nie otrzymał poparcia SRTS, ale dopóki nie doszło do formalnych zmian w zarządzie, wciąż stoi na jego czele. Dziś był na treningu drużyny. Niewykluczone, że będzie on w Widzewie dłużej niż tylko do powołania następczyni. Dowiedzieliśmy się, że Kaczorowski ma w swojej umowie zapisany trzymiesięczny okres wypowiedzenia, więc teoretycznie co najmniej do września będzie pozostawał do dyspozycji spółki.
Przy Piłsudskiego zastanawiają się, czy nie wykorzystać tego faktu i nie zaproponować nowej prezes wsparcia nie tylko w osobie Piotra Szora, ale także właśnie Kaczorowskiego. Wszystko po to, by przekazanie sterów nad klubem odbyło się w sposób jak najmniej burzliwy dla jego funkcjonowania. Decydujący głos w tej sprawie ma jednak należeć do Martyny Pajączek.
