Jakub Kaczorowski nie jest już prezesem Widzewa. Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy wczoraj, został on odwołany ze stanowiska w czwartek. Następczyni jest już znana, ale oficjalnie klub na razie nie ma szefa zarządu.
Jak wyjaśnialiśmy wieczorem, czwartkowe odwołanie Kaczorowskiego zrodziło problem natury formalnej przy podpisywaniu umowy z Christopherem Mandiangu. Ostatecznie w klubie stwierdzono, że prezes może jeszcze parafować kontrakt, dzięki czemu trzeci letni transfer został ogłoszony bardzo nietypowo, bo jeszcze pod koniec dnia, około godziny 22:00.
Nasze informacje na temat odwołania Kaczorowskiego potwierdziła dzisiaj „Wyborcza”. Serwis dodaje także, że Martyna Pajączek obejmie oficjalnie stery nad spółką dopiero po weekendzie, najprawdopodobniej we wtorek. Fakt, że to właśnie ona będzie nowym prezesem, nie jest żadnym zaskoczeniem. Widzew 24 pisał o tym już po zeszłotygodniowym walnym Reaktywacji Tradycji Sportowych.
W tym tygodniu Pajączek musiała jednak dograć wszystkie szczegóły swoich przenosin na Piłsudskiego. Najpierw w Warszawie, gdzie zasiada w zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej i Pierwszej Ligi Piłkarskiej, a później już w Łodzi, z przedstawicielami klubu. Spotkania toczą się cały czas, do kolejnego doszło nawet dzisiaj przy ul. Piotrkowskiej.
„Wyborcza” podaje, że dopóki Martyna Pajączek nie zostanie powołana na stanowisko, Widzew posiada tylko jednego członka zarządu – Piotra Szora. Trudno jednak przypuszczać, by jakiekolwiek nowe decyzje w klubie były podejmowane bez wiedzy przyszłej pani prezes. Serwis „Widzewiak” pisał dziś rano, że jej „zaprzysiężenie” musi odbyć się w obecności notariusza.
Jakub Kaczorowski stał na czele zarządu od 1 marca, gdy po długim procesie rekrutacji trafił do klubu wraz z Tomaszem Jędraszczykiem. Obu panów wybierali głównie Tomasz Stamirowski oraz Remigiusz Brzeziński. Po ostatnich przetasowaniach, w spółce nie ma już żadnego z wyżej wymienionej czwórki.