Widzew24.pl – wszystkie newsy o Widzewie w jednym miejscu

Marcin Kaczmarek: po odejściu z Widzewa potrzebowałem resetu [WYWIAD]

Docierały do mnie informacje o różnego rodzaju konfliktach, negatywnym nastawieniu do klubu, deficyt punktowy i problemy sportowe także były widoczne. Można powiedzieć, że wszystkie plagi spadły na Lechię w jednym momencie. Wiedziałem, że najpierw muszę dotrzeć do ludzi, z którymi będę bezpośrednio pracował, czyli do piłkarzy — mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet trener Lechii Gdańsk Marcin Kaczmarek.

Dominik Kun: W Widzewie zapewnialiśmy rozrywkę wszystkim, tylko nie sobie

Piłkarz, który do ekstraklasy podchodził dwa razy. Pierwszy raz, kiedy miał 20 lat i dostał szansę w Szczecinie. Tamto podejście Dominik Kun spalił. – Troszkę się wtedy odrealniłem. Może za bardzo w siebie uwierzyłem – przyznaje. Próbował jeszcze w Płocku, ale w końcu wypadł z ekstraklasy na ponad pięć lat. Wrócił do niej z Widzewem. W "Prześwietleniu" rozmawiamy o tym, czego piłkarz może nauczyć się i koło trzydziestki, jeśli trafi na odpowiedniego trenera.

Wichniarek: Skauting to oszczędność, a nie wydatek. Widzew myśli o swojej przyszłości

Tomasz Wichniarek przez siedem lat pracował w Lechu, a teraz jako dyrektor sportowy Widzewa wyszukuje piłkarzy do tego klubu. Podkreśla, że nasi prezesi wciąż za mało inwestują w skauting. Pomyłek transferowych nie uniknie się, nie ma na to szans, ale niektóre były dla polskich klubów naprawdę wstydliwe. – Polskie kluby kupują zawodników za miliony złotych, niektóre nawet za milion euro. Wydanie na skauting 500 tysięcy-miliona złotych rocznie nie powinno przekraczać ich możliwości. Skauting to inwestycja w lepsze wybory i w efekcie oszczędzanie dość dużych pieniędzy – przekonuje Wichniarek w „Prześwietleniu”.

Kuny są groźne. Ostrzeżenie trenera, które jest nie tylko żartem

Nazywa się Kun. Dominik Kun. Gra w Widzewie Łódź i jest o dwa lata starszym bratem Patryka z Rakowa Częstochowa. Widzewiak właśnie strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie. Nieźle zaczął, a może być jeszcze lepiej. W ten sposób bracia Kunowie nadal mają realne szanse stać się kolejnym istotnym rodzeństwem dla polskiej piłki, przynajmniej w ligowym wydaniu.