Po domowej porażce ze Śląskiem Wrocław, widzewiacy powalczą o pierwszy w tym sezonie komplet punktów w delegacji. Zadanie nie będzie łatwe, bo na drodze podopiecznych Janusza Niedźwiedzia stanie rozpędzona Legia Warszawa.
Trzeba z całą pewnością stwierdzić, że nastroje panujące przed tym spotkaniem w łódzkim obozie, nie są tak dobre jak przy okazji ostatniego starcia z Legią. W lutym tego roku jechaliśmy na Łazienkowską zbudowani niezłym początkiem rundy (przynajmniej jeśli chodzi o grę, bo punktowo było róźnie), a wszyscy mający Widzew w sercu wierzyli, że jest to doskonała okazja na pokonanie stołecznej ekipy pierwszy raz od 2000 roku. Jak wszyscy doskonale pamiętamy spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele. Teraz atmosfera wokół klubu nie jest już tak kolorowa. Sportowo RTS nie zachwyca, a porażka ze Śląskiem Wrocław wywołała kolejne dyskusje o zmianach na ławce trenerskiej. W zupełnie innej sytuacji znajduje się Legia, która nieźle rozpoczęła ligowe zmagania, a co najważniejsze w czwartek wywalczyła awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.
Gdzie jednak można szukać powodów do optymizmu przed niedzielnym spotkaniem? Pierwsze co przychodzi na myśl, to fakt, że Legia może jeszcze odczuwać skutki czwartkowego meczu. Warszawiacy stoczyli długi bój z duńskim FC Midtjylland. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była seria rzutów karnych. Czy wpłynie to na postawę Legii w niedzielnym meczu? Ciężko powiedzieć, ale na pewno Kosta Runjaić nie będzie miał tak dużego komfortu w przygotowaniach do klasyku. Po pierwsze ilość treningów przed meczem z Widzewem będzie ograniczona, po drugie część zawodników na pewno będzie potrzebowała odpoczynku i możemy spodziewać się rotacji w składzie, o czym wspomniał sam Runjaić po meczu w pucharach.
Odchodząc trochę od spraw europejskich pucharów, warto wspomnieć o tym, jak Legia radzi sobie w Ekstraklasie. Legioniści do tej pory rozegrali tylko 4 spotkania, a zaległości spowodowane są przekładaniem meczów, co oczywiście jest przywilejem ekip walczących na dwóch frontach. Podopieczni Kosty Runjaicia zdołali pokonać ŁKS, Ruch i Koronę, a jedyne punkty zabrała im Puszcza, z którą zremisowali 1:1. Beniaminek z Niepołomic to także jedyna drużyna, która zdołała do tej pory strzelić Legii gola. Bilans bramkowy wojskowych wygląda imponująco, bo na koncie mają 8 strzelonych goli, i tylko jedną straconą bramkę.
Jeśli chodzi o personalia, Legia może pochwalić się naprawdę szeroką kadrą o bardzo dużej jakości i nawet wychodząc na mecz w lekko zmienionej jedenastce, nie powinni obawiać się o formę piłkarzy pełniących na co dzień rolę rezerwowych. Liderem wojskowych jest zdecydowanie Josue, który dyryguje w środkiem pola i reguluje tempo gry legionistów. Warto także wspomnieć o takich postaciach jak będący w bardzo dobrej dyspozycji Paweł Wszołek, czy król strzelców poprzedniego sezonu Ekstraklasy Marc Gual. Co ważne, w meczu z Widzewem nie wystąpi filar warszawskiej defensywy, Artur Jędrzejczyk. Absencja byłego reprezentanta Polski będzie spowodowana nadmiarem żółtych kartek. Co do pozostałych zmian, ciężko przewidzieć na jak duże rotacje zdecyduje się Kosta Runjaić, więc skład Legii jest dla nas na ten moment bardzo dużą zagadką.
Statystyki zdecydowanie przemawiają za Legią. Ostatnie zwycięstwo Widzewa nad stołeczną drużyną to 2000 rok, a więc sporo czasu minęło od ostatniego triumfu. Najmłodsi kibice na pewno nie pamiętają czasów, kiedy rywalizacja Legii z Widzewem decydowała o losach Mistrzostwa Polski. Jedyne skojarzenia to jednostronne mecze z ostatnich lat, które kończyły się najczęściej zwycięstwami drużyny z Warszawy. Obie drużyny w Ekstraklasie rozegrały między sobą 70 spotkań. 32 z nich wygrała Legia, 18 razy lepszy był Widzew, a 20 spotkań kończyło się podziałem punktów. Przez jednostronne pojedynki z ostatnich lat klasyk utracił część swojej magii i prestiżu, ale dalej nie można traktować tego meczu, jak kolejny ligowy mecz. Najlepszym potwierdzeniem tego faktu, jest zainteresowanie wejściówkami, które zostały wyprzedane już kilka dni temu. Kibice Widzewa oczywiście również pojawią się na Łazienkowskiej, a na mecz wybiorą się pociągiem specjalnym. Widzewiacy wykorzystali komplet przyznanych im biletów.
Dla Widzewa to spotkania będzie pewną próbą oszukania przeznaczenia. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Legia jest wyraźnym faworytem tego spotkania i tylko kataklizm mógłby sprawić, że Widzew wywiózłby z Łazienkowskiej komplet punktów. Ten mecz może być istotny również w kontekście dalszej pracy Janusza Niedźwiedzia na ławce trenerskiej. Coraz częściej mówi się o zmianie szkoleniowca, kto wie czy ewentualna porażka w słabym stylu nie sprawi, że władzom Widzewa zabraknie cierpliwości.
W jedenastce Widzewa nie spodziewamy się zbyt wielu roszad. W bramce tradycyjnie stanie Henrich Ravas, obronę stworzą od lewej Fabio Nunes, Luis Silva, Serafin Szota i kapitan Patryk Stępiński. W drugiej linii zobaczymy Marka Hanouska, Frana Alvareza i Dominika Kuna. Na lewym skrzydle zobaczymy Bartka Pawłowskiego, a po drugiej stronie Ernesta Terpiłowskiego, który zajmie miejsce w składzie kosztem Antoniego Klimka, co będzie oznaczało, że mecz w Warszawie zaczniemy bez młodzieżowca. Najwyżej wysuniętym widzewiakiem będzie Jordi Sanchez, który poszuka trzeciego trafienia w tym sezonie.
Początek spotkania w niedzielę o godzinie 17:30. Klasyk będzie można obejrzeć w Canal+ 4K, Canal+ Sport i Canal+ Sport 3. Relację tekstową na żywo przeczytacie na portalu widzewtomy.net, a radiowidzew.pl oraz Widzew TV szykują komentarz radiowy prosto z Warszawy.
Fot. WidzewToMy.net/Zawalski FOTO
