Widzew24.pl – wszystkie newsy o Widzewie w jednym miejscu

News własny: Grajewski w „Radio Widzew”. Oskarżył „wszystkich świętych” łódzkiego klubu!

photo
Gwiazda Widzewa musi uważać
photo
Widzew gra z Rakowem. Łodzianie chcieliby poprawić i tak dobry bilans meczów z częstochowianami
photo
Urodziny Andrzeja Grębosza
photo
19356 kibiców Widzewa na Stadionie Śląskim
photo
D. Szwarga: „Chcemy zagrać według naszych zasad”
Facebook
Twitter
Email

W piątkowy wieczór na antenie „Radia Widzew” gościł Andrzej Grajewski. Sami prowadzący przyznali, że zaproszenie go było niełatwą decyzją, ze względu na bardzo chłodne uczucia, jakimi kibice RTS darzą jego byłego działacza. Jak można było zgadywać, nie obyło się bez wielkich kontrowersji!

Grajewski jest postacią niejednoznaczną. Dzięki jego inwestycjom i pomysłom Widzew w latach 90-tych miał możliwość, by sprowadzać najlepszych ligowców, co przełożyło się na sportowe sukcesy. Zespół prowadzony przez Władysława Stachurskiego wywalczył wicemistrzostwo kraju, a jego następca, Franciszek Smuda poszedł jeszcze dalej, sięgając po dwa mistrzowskie tytuły i awansując do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W czasach, gdy w tych elitarnych rozgrywkach występowali jeszcze tylko mistrzowie swoich lig. Były to tak naprawdę ostatnie duże triumfy łodzian. Na przełomie XX i XXI wieku klub zaczął pogrążać się w coraz większych kłopotach finansowych i ostatecznie, w 2004 roku, doszło do resetu. Piłsudskiego opuściły ówczesne władze, a drużynę na nowo zaczął budować Zbigniew Boniek.

Jednym z najbardziej winnych tamtych zdarzeń uznano na trybunach właśnie Grajewskiego. Kibice oskarżyli go o lichwiarskie pożyczki, jakich jego firma J.A.G. miała udzielać klubowi, a także o chowanie do prywatnej kieszeni zysków z głośnych transferów piłkarzy do zachodnich lig. Obrażony „Grajek” opuścił Łódź, doszło nawet do tego, że ostentacyjnie nakazał rozebranie ogrodzenia wokół stadionu, które zostało rzekomo sfinansowane z jego kieszeni. Inne spojrzenie miał na to Smuda, który przed kilkoma laty opowiadał zabawną anegdotę o firmie stawiającej płot (był to jeden z wymogów gry w Lidze Mistrzów na swoim obiekcie), której pracownicy uwijali się jak w ukropie, nie wiedząc, że i tak nie zobaczą złotówki za wykonane zlecenie.

To właśnie w tamtych czasach przyjęło się hasło: Nikt ci tyle nie zapłaci, ile ci Widzew obieca. Pytany o to na antenie radia Grajewski odrzuca jednak wszelkie zarzuty. „To hasło nie dotyczyło mnie, tylko Andrzeja Pawelca. Ja nie wiedziałem, co się dzieje w klubie, bo przyjeżdżałem do niego tylko raz na dwa tygodnie, przywoziłem walizkę pieniędzy i musiał płacić pracownikom, bo w kasie nie było ani grosza” – wspominał w rozmowie z Michałem Nibarskim i Maciejem Wojciechowskim.

Zdaniem byłego działacza, opinia, jakiej dorobił się w Łodzi, jest całkowicie niesprawiedliwa. „Za wszystko, co zrobiłem, spotkały mnie tylko oszczerstwa i oskarżenia. Nie zaproszono mnie nawet na otwarcie nowego, pięknego stadionu. Wtedy postanowiłem, że moja noga więcej na Widzewie nie postanie” – przyznał Andrzej Grajewski. Przy okazji programu „Rozmowy Totalnie Swobodne” padło też wiele zarzutów pod adresem osób, które przy Piłsudskiego uważane są za wielkie ikony. Dostało się każdemu.

Najbardziej kontrowersyjne oskarżenia padły na Tadeusza Gapińskiego. Były piłkarz, a później wieloletni kierownik łódzkiego zespołu miał brać czynny udział w ustawianiu spotkań. „Kiedyś Tadek przyszedł do mnie i zasugerował kupienie meczu. Powiedziałem mu, że jak jeszcze raz usłyszę to z jego ust, wyrzucę go przez okno z tego pierwszego piętra. Wiele o Gapińskim dowiedziałem się później także z akt prokuratorskich” – twierdził Grajewski.

„Grajek” nie poprzestał tylko na Gapińskim. Oberwało się również Smudzie, którego działacz miał osobiście „ściągnąć z rusztowania w Niemczech”. O co Grajewski miał żal do trenera? „Gdy mnie zatrzymano, znane osoby, takie jak Dariusz Michalczewski czy Tomasz Gollob napisali petycję do prokuratury, wstawiając się za mną. Poproszony był o to również Smuda, ale odmówił. Zachował się wobec mnie, jak zwykła szmata” – stwierdził na antenie „Radia Widzew”.

Andrzej Grajewski nie oszczędził także największej legendy klubu, jaką dla wielu fanów jest Śp. Ludwik Sobolewski. Twierdził, że „Sobol” zostawił po sobie wiele długów, które SPN Widzew Łódź musiał spłacać: „Często pożyczał kasę od różnych osób, ale jej nie oddawał”. Ostro potraktowany został także znany dziennikarz Bogusław Kukuć. „Nie wiem jakim prawem ta menda pojawia się w klubie. Wiem, że w czasach komuny współpracował on ze Służbą Bezpieczeństwa i weryfikował łódzkich dziennikarzy. Donosił na własnych kolegów” – powiedział Grajewski.

Spośród oskarżonych osób, tylko Sobolewski nie będzie mógł już odpowiedzieć na zarzuty „Grajka”. Zmarł przecież w 2008 roku. Pozostali „bohaterowie” radiowych opowieści Grajewskiego żyją i być może zechcą odnieść się do słów swojego dawnego współpracownika. „Radio Widzew” zapowiedziało już, że będzie dążyć do konfrontacji tych oskarżeń ze Smudą, Gapińskim czy Kukuciem.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Widzew_Ruch2023
Rekordowy „Mecz Przyjaźni”
piłkarze
Po trzecie zwycięstwo ze Stalą!
0W0A2374
Drugi raz z rzędu w „Sercu Łodzi”
IMG_5437
Zdjęcia z meczu Widzew - Korona
Korona_Widzew
Z Koroną w Lany Poniedziałek
0
Would love your thoughts, please comment.x