Widzew24.pl – wszystkie newsy o Widzewie w jednym miejscu

News własny: Pięć grzechów głównych Dróżdża wg rady nadzorczej

photo
D. Szwarga: „Chcemy zagrać według naszych zasad”
photo
Wichniarek znów odpowiadał na pytania fanów
photo
Bij mistrza! Widzew czeka na to 12 lat
photo
M. Stanisławski: „Daliśmy kibicom wiarę w ten zespół”
photo
Widzew vs mistrz. Wynik dużo gorszy niż gra [ZDJĘCIA]
Facebook
Twitter
Email

Nocna zmiana, jaka nastąpiła w Widzewie, zszokowała wielu kibiców. Zadają sobie oni pytanie, jakie były powody, dla których rada nadzorcza postanowiła odwołać ze stanowiska prezesa Mateusza Dróżdża. Poranny komunikat klubu odpowiada na nie bardzo zdawkowo.

Kurz po wczorajszych działaniach rady nadzorczej nadal unosi się w powietrzu. W klubie znów odwrócono kolejność działań komunikacyjnych i o odejściu dotychczasowego prezesa dowiedzieliśmy się z jego prywatnego konta na Twitterze, a nie bezpośrednio od Widzewa. Dopiero nad ranem opublikowano oświadczenie, potwierdzające dymisję Dróżdża i w kilku punktach wymieniono zagadnienia, które oceniane były przy podejmowaniu takiej decyzji. Jest ich pięć.

1. Dotychczasowy przebieg sezonu i realizacja założonych celów poszczególnych pionów, w tym tych bezpośrednio nadzorowanych przez prezesa (sport, infrastruktura, komunikacja, finanse)

Jak wynika ze wskazań, Dróżdż zajmował się czterema gałęziami w codziennym funkcjonowaniu Widzewa. Oceniając kondycję sportową zespołu, trudno nie odnieść wrażenia, że pracę wykonano w sposób poprawny. Już w zeszłym sezonie plan awansu do Ekstraklasy, rozłożony na dwa lata, udało się zrealizować za pierwszym podejściem. Świetnie wyglądała runda jesienna, po której drużyna Janusza Niedźwiedzia zajmowała trzecie miejsce. Wiosna jest jednak pasmem rozczarowań, a łodzianie wygrali tylko dwa mecze z rozegranych dotychczas piętnastu: ze spadającą do I ligi Miedzią Legnica oraz mogącym pójść w jej ślady Śląskiem Wrocław. Bolesna jest przede wszystkim postawa piłkarzy w domowych spotkaniach, z serią pięciu kolejnych porażek na czele. Uśredniając jednak cały sezon, nie można ludziom odpowiedzialnym za sport zarzucić niewywiązanie się z postawionych zadań. Odkładając na bok sinusoidę zanotowaną przez RTS, zajmuje on 9. miejsce w tabeli i zapewnił sobie utrzymanie na trzy kolejki przed końcem rozgrywek. To po prostu dobrze wykonana praca.

Kwestia infrastruktury należy do największy bolączek Widzewa, ale nie jest nią z pewnością od wczoraj. Brak własnego ośrodka treningowego czy dostępności boisk przewija się od dawna, więc nie można powiedzieć, że za ten stan odpowiada Dróżdż. Odwołany już prezes wielokrotnie podkreślał istnienie problemu w tej materii, dlatego starał się znaleźć rozwiązanie. Pomysłem było dążenie do budowy własnego kompleksu szkoleniowego w Bukowcu, pozyskanie środków rządowych na modernizację boisk na Łodziance oraz budowa nowej płyty w sąsiedztwie stadionu. Nie wiemy, jak chciano rozwiązać finansowanie powstania ośrodka, ponieważ klub do dziś nie przedstawił żadnych konkretnych źródeł pieniężnych, poza częściową ewentualną dotacją od Ministerstwa Sportu. Niezbyt dobrze poradzono sobie zimą z miejscem do treningów dla pierwszej drużyny. Skoro takowego nie ma w Łodzi, należało zawczasu zabezpieczyć się umową z innymi miastami. np. Uniejowem. Ciężko jest przyjąć tłumaczenie, że godzinna podróż zaburza proces pracy sztabu szkoleniowego. Co zaburza go bardziej? Męcząca jazda autokarem czy korzystanie z boisk na Łodziance, będących w kiepskim stanie?

Komunikacja w Widzewie to także jedna z pięt achillesowych. Klub posiada zarówno dyrektora odpowiedzialnego za ten dział, jak i rzecznika prasowego, a mimo to prym w przekazywaniu kluczowych informacji wiódł sam Mateusz Dróżdż, brylujący w mediach społecznościowych. Często wchodził on w dyskusję i spory nie tylko z kibicami, ale także politykami czy dziennikarzami (kierował nieprawdziwe zarzuty także pod adresem Widzew24), wielokrotnie podgrzewając atmosferę. Takie działanie, z PR-owego punktu widzenia, było bardzo złe i stawiało spółkę w negatywnym świetle. Kiepsko poprowadzono komunikację m.in. uruchomienia programu Widzew Plus, co doprowadziło do kompletnej klapy tej idei. W dwa miesiące zebrano zaledwie 25% kwoty potrzebnej na dokumentację projektową ośrodka w Bukowcu, a przecież wskazana suma była tylko promilem całości potrzebnej do zrealizowania inwestycji. Kuriozalnie wyglądało także przedstawienie PKP Cargo, jako nowego sponsora, w wywiadzie z prywatnym portalem. Do dziś oficjalna witryna nie wspomniała o tej umowie… Warto też przypomnieć sobie zamieszanie z przedsezonową prezentacją drużyny, czy niedawne twitterowe oświadczenia w odpowiedzi na medialne artykuły, w których zarzucano nieprawidłowości w spółce. Przykłady w tym aspekcie można mnożyć.

Stanu klubowych finansów nie zamierzamy oceniać. Należy przede wszystkim zaczekać do opublikowania cyklicznego raportu spółki, aby mieć precyzyjną wiedzę na ten temat. Oczywiście, można w nim zastosować tzw. kreatywną księgowość i część spraw ukryć, ale i tak daje to lepszy punkt widzenia niż ocena „na oko”. Faktem jest, iż przez ostatni sezon Widzew nie notował żadnych poślizgów z realizacją wypłat dla pracowników i bez trudu otrzymał licencję na grę w Ekstraklasie w sezonie 2023/2024, ale w kuluarach od kilku miesięcy wskazywano na możliwe problemy z płynnością. Zdaniem dobrze orientujących się w widzewskich sprawach finansowych nieprzypadkowe było dokonanie przelewu przez Tomasza Stamirowskiego dwa miesiące przed wymaganym terminem, wskazanym w umowie inwestycyjnej. Miało to pomóc dotrwać do lata, kiedy to na klubowe konto wpłynąć miały środki wynikające z zajętego ostatecznie miejsca w ligowej tabeli. Faktem jest, iż w bieżącym sonie Widzew pobił swój rekord, jeśli chodzi o wpływy sponsorskie, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że nie była to wyłącznie zasługa Dróżdża. Pojawienie się niektórych sponsorów wynikało z wcześniejszych działań innych osób (Panattoni, Avalon, STS) lub motywacji właścicieli (DiMedical) czy nawet kibiców tworzących świetną atmosferę na stadionie (CoBouw). Odchodzącemu prezesowi przypisać z pewnością należy doprowadzenie do zwiększenia przychodów poprzez wsparcie publiczne (Województwo Łódzkie, Łódzka Kolej Aglomeracyjna i PKP Cargo), choć bez wsparcia ludzi dobrze życzących RTS we władzach centralnych nic by z tego nie było. Nie bez znaczenia był też konflikt klubu z Urzędem Miasta Łodzi, który rządząca krajem partia wykorzystała do nabicia sobie politycznych punktów.

2. Przedstawianie w trakcie posiedzeń Rady Nadzorczej materiałów dotyczących kolejnego sezonu i strategii Klubu, a także koncepcji finansowania infrastruktury

Nikt z kibiców ani dziennikarzy nie uczestniczył w spotkaniach zarządu z radą nadzorczą. Klub nie przekazywał po nich żadnych komunikatów, więc wiedza tzw. opinii publicznej w tej sferze jest praktycznie zerowa. Bez wskazania konkretnych zarzutów pod adresem Mateusza Dróżdża niemożliwym jest ocenić ten punktu. Można się jedynie domyślać, że właścicielowi (Stamirowski jest przewodniczącym RN) nie przypadł do gustu pomysł na coraz większe uzależnianie klubu od środków publicznych, a także koncepcja realizacji strategii Widzewa w sezonie 2023/2024 i kolejnych. To jednak tylko czyste spekulacje, bez żadnych konkretów. Być może poznamy je na planowanej w przyszłym tygodniu konferencji prasowej z udziałem większościowego akcjonariusza.

3. Stan prac nad rozbudową klubowej infrastruktury

W zasadzie jest to powtórzenie jednego z elementów występujących w punkcie 1, więc nie rozumiemy, dlaczego rada nadzorcza ponownie wskazuje na kwestię infrastruktury.

4. Przebieg relacji z interesariuszami Klubu (Miasta, sponsorów)

W tym temacie za rządów Mateusza Dróżdża działo się najwięcej. Były już prezes był skłócony niemal z każdą instytucją współpracującą z klubem, z Urzędem Miasta Łodzi i podlegającą mu Miejską Areną Kultury i Sportu na czele, ale także ze służbami, Stowarzyszeniem Reaktywacja Tradycji Sportowych, Stowarzyszeniem Byłych Piłkarzy i wreszcie niektórymi sponsorami. W ostatnich dniach zarząd „wsławił się” wysyłaniem do dwóch firm, mających trudności z realizacją zobowiązań wobec klubu, not odsetkowych. Sponsorowi, który Widzew wspiera od wielu lat, naliczano karne procenty w kwocie kilku złotych, co wyglądało fatalnie pod względem wizerunkowym. Wchodząc jednak w szczegóły relacji z każdym z podmiotów nie można powiedzieć, że wina za ich zły stan leży wyłącznie po stronie klubu. Nierzadko były to próby reakcji na nieuczciwe traktowanie spółki, czego najdobitniejszym przykładem był sławetny film oczerniający Dróżdża, sygnowany przez MAKiS, a rozsyłany do mediów przez UMŁ. Pamiętajmy, że po jego publikacji prezes otrzymał pełne wsparcie właściciela. To wtedy wykuło się hasło „Ani kroku wstecz”, mające określać taktykę w dalszych relacjach z urzędnikami.

Nie da się ukryć, że Dróżdż jest osobą mającą skłonność do wchodzenia w spory, lecz nieuczciwym byłoby nazywanie go jedynym winowajcą. Każdy przypadek należałoby oceniać indywidualnie i wtedy ferować wyroki.

5. Formy komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej

Ponownie dochodzi tu do powtórzenia z punktu 1, w którym rada nadzorcza wskazuje na aspekty komunikacyjne. Rozbija się je tu jednak na zewnętrzne, ale i wewnętrzne. O tych pierwszych pisaliśmy wyżej, natomiast te drugie, jak sama nazwa wskazuje, są na ogół poza zasięgiem wzroku opinii publicznej. Znów można się jedynie domyślać, że dochodziło do problemów na linii prezes – inni pracownicy lub prezes – przełożeni. Niejednokrotnie z posiedzeń kluczowych organów Widzewa wyciekały informacje, że Mateusz Dróżdż otwarcie i ostro krytykował właściciela w obecności innych osób. Z kolei przed meczem z Górnikiem Zabrze zarząd zlecił badanie alkomatem niektórych osób wchodzących do lóż biznesowych. Miały tam być m.in. ludzie z RN. Kilka miesięcy temu pojawiały się także zarzuty o mobbing w stosunku do podwładnych, co omal nie skończyło się procesem cywilnym. Tamten pożar jednak wygaszono, w jednym z największych ogólnopolskich mediów nie ukazał się gotowy już materiał. Być może dlatego, że zarzuty nie były do końca poważne. Niemniej w trakcie kadencji Dróżdża z klubu odeszło kilku pracowników różnych działów (m.in. Widzew TV, księgowość czy biuro prasowe), którzy nie zamierzali dłużej działać z byłym prezesem. O powody trzeba już pytać samych zainteresowanych.

Podsumowanie

Wielu kibicom nocna zmiana w Widzewie nie przypadła do gustu. W licznych komentarzach przebija się niezrozumienie decyzji czy obawy o to, co dalej z klubem. Niektórzy mają nawet swoje teorie spiskowe, sugerujące, że odwołanie Mateusza Dróżdża jest triumfem ludzi chcących przejąć władze w spółce. My sugerujemy podchodzić do tych opinii ze spokojem i dużym dystansem. 79% udziałów posiada Tomasz Stamirowski. To on w największej mierze wyznacza kierunek rozwoju RTS i ma prawo podejmować takie decyzje, jakie tylko jemu wydają się właściwe. Skoro zdecydował się na rozstanie z dotychczasowym prezesem, nawet nie czekając do zakończenia jego umowy, wygasającej 30 czerwca br, to znaczy, że miał ku temu powody. Ruch ten zostanie oceniony przez kibiców, jak każde inne działanie. Obecnie należy zaczekać na kolejne decyzje, przede wszystkim dotyczące wyboru nowego prezesa. Po czasie będzie można wydać werdykt, czy była to dobra zmiana.

Pozostaje mieć nadzieję, że Stamirowski ma już gotowy przemyślany plan działania, a nie podjął decyzję o dymisji na zasadzie „Zwolnijmy go, a potem będziemy się martwić”. To byłoby dla Widzewa Łódź zdecydowanie najbardziej niebezpieczne.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Widzew_Ruch2023
Rekordowy „Mecz Przyjaźni”
piłkarze
Po trzecie zwycięstwo ze Stalą!
0W0A2374
Drugi raz z rzędu w „Sercu Łodzi”
IMG_5437
Zdjęcia z meczu Widzew - Korona
Korona_Widzew
Z Koroną w Lany Poniedziałek
4
0
Would love your thoughts, please comment.x