Widzew24.pl – wszystkie newsy o Widzewie w jednym miejscu

News własny: Robak może zagrać w III lidze, ale chciałby wyżej

photo
Wokół meczu z Rakowem Częstochowa
photo
Plan przygotowań Widzewa. Wraca kontuzjowany
photo
We wtorek ruszą przygotowania do meczu z Wartą
photo
Widzew – Raków. Ci kibice zasłużyli na więcej! [ZDJĘCIA Z TRYBUN]
photo
Plan treningów przed meczem z Wartą Poznań
Facebook
Twitter
Email

Tego lata Widzew opuściła pokaźna, bo licząca aż dwanaście nazwisk grupa piłkarzy. Niektórzy znaleźli już nowe kluby, ale są tacy, którzy wciąż zastanawiają się nad swoją piłkarską przyszłością. Wśród nich znaleźć można największą gwiazdę – Marcina Robaka. Gdzie zagra najlepszy strzelec w historii RTS?

Napastnik karierę rozpoczynał w rodzinnej Legnicy, ale na szersze wody wypłynął w Koronie Kielce. Po udanym ponad dwuletnim okresie uwagę zwrócili na niego ówcześni włodarze Widzewa, sprowadzając za duże pieniądze w towarzystwie Macieja Mielcarza. Czas pokazał, że obaj stali się na łódzkiego zespołu ważnymi postaciami. Jeden i drugi był bardzo lubiany przez kibiców, jeden i drugi wywalczył z RTS awanse. Obaj nosili także kapitańskie opaski i nie ukrywali, że zżyli się ze środowiskiem. Do tego stopnia, że do „Miasta Włókniarzy” przeprowadzili się już na stałe, choć pochodzą z innych zakątków kraju.

Trzeba jednak pamiętać, że drogi Robaka i Mielcarza rozeszły się w 2010 roku, gdy snajper został wytransferowany do tureckiego Konyasporu. Wrócił na Piłsudskiego przed startem sezonu 2019/2020, co umożliwiła nie tylko bardzo wysoka pensja, jak na II-ligowe wówczas warunki, ale także duża zażyłość z prezes Martyną Pajączek, która sprowadzeniem Robaka zamierzała utorować sobie na wstępie drogę do serc kibiców. Trzeba przyznać, że początkowo wszystko sprawdzało się doskonale. „Robaczek” zarabiał dużo, ale też dużo strzelał, praktycznie nie mylił się z rzutów karnych i można zaryzykować stwierdzenie, że bez niego czerwono-biało-czerwoni nie wczołgaliby się do I ligi kosztem GKS Katowice.

Pół roku później Pajączek w Łodzi już nie było, ale nie przeszkodziło to Marcinowi Robakowi być liderem drużyny. Niestety, tylko w szatni, bo jego piłkarska forma nieoczekiwanie zaczęła pikować. Z jednej strony, w wieku 38 czy 39 lat to normalne, ale z drugiej, nic tego wcześniej nie zapowiadało. Napastnik był przedstawiany jako wzór sportowca: miał odpowiednio zbilansowaną dietę, ćwiczył na siłowni, unikał rozrywek na mieście. Mówiono o nim, że jest długowiecznym graczem, a tymczasem w dość krótkim odstępie czasu zaczęły wyraźnie zanikać zwłaszcza jego funkcje motoryczne. Widzewiak miał trudności z wygrywaniem pojedynków z przeciętnymi obrońcami rywali i przede wszystkim przestał trafiać do siatki. Jesienią ubiegłego sezonu strzelił sześć goli, wiosną zaledwie jednego. Z rzutu karnego. Coraz częściej zaczęła być podnoszona kwestia jego wynagrodzeń czy premii indywidualnej, jaką otrzymał po awansie do I ligi. Zwyczajnie boiskowy wpływ Robaka na Widzew przestał iść w parze z nakładami na tego zawodnika. Pojawiały się także liczne doniesienia o trudnym charakterze gwiazdora czy konflikcie z trenerem Enekeleidem Dobim, ale nikt nigdy oficjalnie nie zajął stanowiska w tej sprawie.

Niemniej jednak po zakończeniu rozgrywek Robak znalazł się wśród graczy, których wygasające kontrakty nie będą przedłużone. Snajper miał czuć z tego powodu duże rozżalenie, ale nie było zmiłuj. Stare władze, w porozumieniu z nowymi, uznały, że klubu nie stać na tak drogiego rezerwowego (przez większość rundy piłkarz siedział na ławce). Ulubieniec fanów pożegnał się z nimi jednak w piękny sposób. Wybiegł w podstawowym składzie w ostatnim meczu z Odrą Opole i choć nie strzelił gola, zgotowano mu należyty aplauz. Z murawy schodził nie tylko przy owacji trybun, ale także szpalerze, jaki uformowała mu drużyna. Były kwiaty, łzy i uściski, gdy Paweł Tomczyk trafiał na 2:1 w końcówce starcia.

Marcin Robak na bardzo długo, a być może nawet na stałe wpisał się do annałów Widzewa. Jego 77 bramek dało mu tytuł najlepszego strzelca w historii klubu, wyprzedził takie legendy, jak Zbigniew Boniek, Włodzimierz Smolarek czy Marek Koniarek. Widzewski rozdział jest już jednak zamknięty i piłkarz musi szukać dla siebie miejsca gdzie indziej. Jak na razie nie związał się z żadnym innym zespołem, ale zaczęły pojawiać się pierwsze doniesienia na temat tego, gdzie mógłby trafić. Pytanie tylko, czy chce.

Mowa bowiem o zaledwie III-ligowym ŁKS Łagów, który w sezonie 2020/2021 był beniaminkiem. Zajął 13. lokatę i utrzymał się w rozgrywkach. Prezesem tego klubu jest Marek Brudek, marzący o zrobieniu w 1,5-tysiecznym miasteczku poważnego futbolu. Póki co zaangażował do pomocy lokalny biznes, a na czele sponsorów stanęła Gmina Łagów oraz miejscowa bogata kopalnia kruszyw Probudex. Mimo niskiej rangi, klub Brudka na pieniądze nie narzeka. Miałby więc z czego opłacić pensję byłego dwukrotnego króla strzelców polskiej Ekstraklasy.

Najważniejsze jest jednak to, że obaj panowie od wielu lat się przyjaźnią. „Poznaliśmy się w dość przypadkowych okolicznościach. Gdy grałem w Koronie pod solarium na osiedlu Ślichowice stał samochód BMW. Zawsze odpucowany, zadbany, tip top. Kiedyś zapatrzyłem się na to auto i wyszedł taki pan. Spytałem go – czyj to samochód? A on, że jego. To był Marek Brudek, gość, który zafascynował mnie marką BMW. Wtedy nie interesował się piłką nożną, ale zaprosiłem go na mecz Korony, jeden, drugi i połknął piłkarskiego bakcyla” – mówił o tej znajomości sam Robak, w wywiadzie udzielonym serwisowi Sportowy24.pl w 2020 roku.

Już wtedy Brudek chciał namówić Marcina Robaka na przyjście do – wtedy – beniaminka III ligi. Ten miał jednak ważny kontrakt z Widzewem i zamierzał awansować z nim do elity. Nie udało się – zespół zajął 9. miejsce, a piłkarz odszedł. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie, by znów skusić napastnika. Nic, poza ambicją zawodnika, który grę na czwartym poziomie rozgrywkowym traktuje jak ostateczność. Naszemu portalowi udało się ustalić, że Robak przyjechał przed kilkoma dniami na pierwszy trening ŁKS po urlopach, ale nie wybiegł na boisko. Spotkał się z prezesem, by porozmawiać na temat przyszłości. Świętokrzyskie źródła doniosły nam, że były widzewiak miał przekazać przyjacielowi swoje zamiary. Zagra w Łagowie tylko wtedy, gdy nie uda mu się znaleźć pracodawcy wyżej. Podobno celuje w I ligę. Jeśli się uda, wkrótce znów zagra przy Piłsudskiego.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Widzew_Ruch2023
Rekordowy „Mecz Przyjaźni”
piłkarze
Po trzecie zwycięstwo ze Stalą!
0W0A2374
Drugi raz z rzędu w „Sercu Łodzi”
IMG_5437
Zdjęcia z meczu Widzew - Korona
Korona_Widzew
Z Koroną w Lany Poniedziałek
0
Would love your thoughts, please comment.x